Środowy mecz był niezwykle istotny dla obu zespołów. Zarówno King Szczecin, jak i MKS Dąbrowa Górnicza walczą bowiem o ósemkę, czyli udział w fazie play-off. Po konfrontacji obu zainteresowanych zdecydowanie bliżej tego miejsce jest MKS.
- Dąbrowa w krótkim czasie wygrała drugi mecz z tych "o play-offy". Najpierw triumfowali w Starogardzie Gdańskim, a teraz z nami - mówi trener Marek Łukomski.
Szczecinianie pojedynek w Dąbrowie Górniczej rozpoczęli bardzo dobrze. Grali szybko i skutecznie prowadząc niemal przez całą pierwszą połowę. - Mieliśmy swoje założenia na ten mecz. Do przerwy wszystko realizowaliśmy bardzo dobrze po obu stronach parkietu pomimo, że straciliśmy ponad 40 punktów.
Jakie było główne założenie? - Kontrola piłki. Wiedzieliśmy, że aby wygrać musimy ograniczyć straty. Do przerwy się udawało, natomiast po wszystko w naszej grze się posypało - komentuje Łukomski.
MKS po zmianie stron dał prawdziwy popis. - Pierwsze pięć posiadań traciliśmy piłkę, a rywale zdobywali punkty. Dąbrowa mocno się nakręciła, a w samej trzeciej kwarcie zdobyła 31 punktów - ocenia szkoleniowiec Kinga.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: ratował życie piłkarza. Dramatyczne sceny z meczu
Pomimo faktu, że dąbrowianie prowadzili już różnicą nawet 12 punktów, szczecinianie nie poddawali się. Znakomicie grał przede wszystkim Russell Robinson, a w czwartej kwarcie straty zmalały do trzech oczek. Więcej zrobić się jednak nie udało.
- W decydującej kwarcie podjęliśmy walkę. Wróciliśmy do gry, ale to było wszystko, na co było nas stać - zakończył Łukomski.
Porażka w Dąbrowie Górniczej oznacza, że bilans Kinga to 13 zwycięstw i 14 porażek. Sytuacja w tabeli nie wygląda zatem kolorowo w walce o pierwszą ósemkę.