GKS Tychy sezon zasadniczy rozpoczął bardzo źle. Po pierwszych trzech kolejkach, z bilansem 0-3, pałętał się gdzieś w ogonach pierwszoligowej tabeli. Z czasem jednak gra tyszan zaczęła się kleić, a wespół z tym przyszły również wygrane. I choć zespołu w trakcie sezonu nie omijały kontuzje, dzięki bardzo dobremu finiszowi, podopiecznym Tomasza Jagiełki udało się zająć przed play-offami pozycję tuż za podium (bilans 20-10).
Duża w tym zasługa nowych nabytków. Przez cały sezon równą i bardzo wysoką formę trzymał Hubert Mazur, natomiast pozyskany pomiędzy rundami Marcin Kowalewski okazał się równie cenny, żeby nie powiedzieć bezcenny. Wobec tego, iż cały sezon stracił Dawid Słupiński, z którym w Tychach wiązano wielkie nadzieje, oraz przy absencji Wojciecha Barycza, który nie grał od około 1,5 miesiąca, pozyskanie zimą "Kowala" nabrało jeszcze większej wagi.
Teraz przed GKS-em pojawia się wyzwanie o nazwie "play-offy". - Jesteśmy na razie na czwartym miejscu, ale apetyt jest dużo większy. Wydaje się, że forma przyszła w najlepszym możliwym momencie. Kilka zwycięstw z rzędu na koniec sezonu umocniło nas w tabeli. Teraz przed nami najważniejszy etap, czyli play-offy i obyśmy tę formę w nich utrzymali - powiedział przed decydującą fazą sezonu Mazur.
Pierwszym rywalem GKS-u będzie Spójnia Stargard, która bardzo dobrze wystartowała, ale w drugiej rundzie wyraźnie spuściła z tonu. - Jest to bardzo ofensywna drużyna. Dobra w rzutach z obwodu i w penetracjach - ma od tego ludzi, a pod koszem posiada i centymetry, i kilogramy, więc to także jest jej atut. Musimy zatrzymać atak Spójni, a przede wszystkim ograniczyć Marcina Dymałę, bo znamy słabe strony tego zespołu w obronie - dodał doświadczony skrzydłowy.
Pierwsze dwa mecze odbędą się w Tychach, natomiast trzeci, i ewentualnie czwarty, tydzień po świętach wielkanocnych w Stargardzie. Gra się do trzech wygranych spotkań.
ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki: nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie