Szczecińscy koszykarze słyną z ofensywy a pod tym względem początek sezonu w Polskiej Lidze Koszykówki mieli rewelacyjny. Później jednak ich skuteczność wyraźnie spadła. Od listopadowego meczu z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski (102:83) aż do 9 kwietnia nie uraczyli swoich fanów tak wysoką zdobyczą. W efektownym stylu zakończyli, więc serię trzech porażek.
- Po dłuższym czasie gratulacje dla moich zawodników za wygranie spotkania. Po tych wszystkich perturbacjach i słynnej porażce z Siarką Tarnobrzeg zagraliśmy dobrze 20 minut z Polpharmą z różnych względów - powiedział trener Marek Łukomski.
King Szczecin powoli wracał do równowagi. W środowym pojedynku z MKS-em Dąbrowa Górnicza (79:90) dobrze radził sobie przez 30 minut. Fatalnie zaprezentował się jednak w trzeciej kwarcie i dlatego wyjeżdżał na tarczy. - Przed meczem w Dąbrowie Górniczej bardzo dobrze trenowaliśmy. W niedzielę zagraliśmy dobrze przez 40 minut. Dla nas to jest najważniejsza rzecz, żeby grać przez cały mecz w takim tempie, w jakim byśmy chcieli. Myślę, że to się udało - dodał szkoleniowiec.
Jego zespół zgarnął pełną pulę, ponieważ pokonał Miasto Szkła Krosno większą różnicą punktów niż przegrał na parkiecie rywala, gdzie było 72:98. Przy słabszej dyspozycji w ostatnich tygodniach nawet w najbardziej optymistycznych scenariuszach trudno było zakładać takie rozwiązanie. - Plus mały dla nas za to, że wygraliśmy większą ilością punktów niż przegraliśmy w Krośnie, co było dla nas ważne. Walczyliśmy o ten rezultat do końca - przyznał Marek Łukomski.
ZOBACZ WIDEO Remis Sampdorii, grali Polacy. Zobacz skrót meczu z Fiorentiną [ZDJĘCIA ELEVEN]