Wiktor Sewioł - na razie gra w Siarce, ale marzy o NCAA

Kolejny Polak może podążyć drogą Przemysława Karnowskiego - przez Tarnobrzeg do NCAA. Takie marzenia ma Wiktor Sewioł (20 lat), jeden z najbardziej utalentowanych koszykarzy w swoim roczniku w Polsce.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Materiały prasowe
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak pan trafił do Siarki Tarnobrzeg?

Wiktor Sewioł, zawodnik Siarki Tarnobrzeg: Przez kontuzję ręki ominąłem sporo meczów w Stanach Zjednoczonych, a w tych w których grałem, też do końca nie byłem jeszcze zdrowy. Dlatego po wyleczeniu kontuzji chciałem, żeby ten sezon trwał dla mnie jak najdłużej i po pojawieniu się kilku opcji, razem z osobami, które mnie wspierają zdecydowałem, że Siarka będzie dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Bardzo zależało mi na tym, aby po finałach mistrzostw Polski U-20, gdzie nie zaprezentowałem całego swojego potencjału, pokazać, że jestem lepszym zawodnikiem niż byłem w 2015 roku na U-18 w Radomiu i cały czas rozwijam swoją grę.

Nie rozważał pan pozostania w Stanach Zjednoczonych i tam dokończenia rehabilitacji?

Do Polski i tak miałem przyjechać na okres przerwy świątecznej, ale nie wiedziałem wtedy jeszcze, że zostanę tu na dłużej. Na pewno była to dla mnie bardzo trudna decyzja, żeby opuścić szkołę i rozgrywki w środku roku, ale podjąłem ją ze względu na zdrowie.

Lekarz w Stanach na samym początku kontuzji podjął decyzję, która prawdopodobnie kosztowała mnie trochę dłuższy okres rekonwalescencji, dlatego wróciłem do mojego zaufanego doktora w Polsce. I się tu wyleczyłem do końca. Trenerzy ze Stanów bardzo namawiali mnie, żebym wrócił, ale ja chciałem najpierw wyleczyć rękę do końca, a w Stanach nie było to możliwe, bo trenerom zależało bardziej na tym, żebym pomagał drużynie w meczach, niż na moim zdrowiu. Mówili: dłoń wyleczysz po zakończeniu sezonu. Wolałem, żeby kontuzją zajął się polski, zaufany lekarz, co na odległość było trudne.

Przed Siarką był pan w WKK Wrocław - tam pan grał w II lidze i w mistrzostwach Polski do lat 20.

W WKK miałem okazję wrócić do swojego rytmu gry sprzed kontuzji, dzięki treningom i kilku rozegranym meczom w 2. lidze oraz U-20. Na mistrzostwach Polski do lat 20 w Gdyni zdobyliśmy z zespołem srebrny medal. Myślę, że było nas stać na więcej, tym bardziej że z drużyną Śląska, zdobywcą złotego medalu, wygraliśmy wcześniej w grupie oraz w lidze dolnośląskiej. Dlatego na pewno pozostał jakiś niedosyt w drużynie.

ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek: Trener reprezentacji mnie zszokował, łzy poleciały mi z oczu

Jak pan ocenia swoją grę w tym turnieju? Wyróżniał się pan na tle innych budową fizyczną i atletyzmem - to nawet w wywiadzie z WP SportoweFakty zauważył Przemysław Żołnierewicz, zawodnik Asseco Gdynia.

Nie pokazałem całego swojego potencjału na tym turnieju. W ostatnich latach pracując dodatkowo indywidualnie poświęciłem masę czasu, aby zyskać powtarzalność rzutową i każdego dnia także w Tarnobrzegu nad tym pracuję, bardzo zależało mi na tym, aby potwierdzić to po powrocie do Polski. Nie pokazałem tego w warunkach meczowych i teraz koncentruję się tylko na tym, aby wykorzystać każdą kolejną szansę od trenera Pyszniaka. Nabrać pewności siebie i udowodnić, że jestem dużo lepszym zawodnikiem niż mogłyby to pokazywać moje tegoroczne występy w WKK.

Jechałem tam z nastawieniem, żeby pokazać, że jestem najlepszym skrzydłowym w kraju w swoim roczniku, a statystycznie były to moje najgorsze mistrzostwa w jakich grałem. Na pewno fakt, że nie byłem z drużyną od początku i nie zagrałem żadnego meczu w U20 przed mistrzostwami też miał jakiś wpływ na moją grę i pozycję w zespole na tym turnieju. Ale nie ma co szukać usprawiedliwień, bo swoje szanse otrzymałem w każdym meczu. O tym, że jestem dobrze przygotowany motorycznie do gry słyszę często, ale muszę lepiej to wykorzystywać w meczach, tak jak to robi np. właśnie Przemek Żołnierewicz. Wtedy ma to jakiekolwiek znaczenie.

Ten atletyzm wyrobił pan w USA? Tam chyba mocno kładą na to nacisk?

Najbardziej motorycznie wzmocniłem się w Polsce poprzez pracę indywidualną. Rzeczywiście w Stanach jest dużo więcej graczy wyróżniających się atletyzmem, ale myślę, że tam po prostu dużo więcej takich graczy się rodzi, oczywiście są też tacy, którzy dochodzą do tego swoją ciężką pracą. Ja sam mam jeszcze spore zapasy w tym temacie, zwłaszcza, jeśli chodzi o przeniesienie tego jako moją przewagę w egzekucji gry one on one. Szczególnie, jeśli chodzi o regularność. Moim zdaniem trening motoryczny na poziomie amerykańskich high school nie jest jakoś świetnie rozwinięty, co innego już w NCAA, gdzie do dyspozycji zawodników jest najnowocześniejsze zaplecze treningowe.

Siarka to jedynie przystanek w pana karierze?

Siarka to przede wszystkim miejsce, gdzie co roku Polacy dostają szansę, aby pokazać swój prawdziwy potencjał. Mają dostęp do piłki. W ostatnich latach wielu z nich po sezonie w Tarnobrzegu rozwijało swoje kariery jak np. Przemek Karnowski. Ja chcę w jak największym stopniu wykorzystać czas tutaj. Mam nadzieję, że meczem z drużyną z Kutna pokazałem, że jestem w stanie grać na tym poziomie i potwierdzę to w trzech ostatnich meczach tego sezonu.

Jaki są dalsze plany?

Na razie nie wybiegam tak bardzo w przyszłość i skupiam się na tym, żeby jak najlepiej skończyć z drużyną obecny sezon, najlepiej zwycięstwami. Dziękuję kolegom z zespołu, że tak dobrze mnie przyjęli - pomagają mi na treningach i dzielą swoim doświadczeniem, za co jestem im wdzięczny. Plan jest taki, żeby grać jak najwięcej. Nie ukrywam, że od zawsze moim marzeniem była gra w NCAA. Ale zobaczymy jak to będzie - na przestrzeni czasu wszystko się wyjaśni.

Przemek Karnowski przeszedł kiedyś podobną drogę - przez Tarnobrzeg do NCAA.

Na pewno chciał bym pójść taką drogą, ale zobaczymy jak to będzie z zainteresowaniem i ofertami z uniwersytetów. W Europie młodzi gracze też mają duże możliwości do rozwoju. Dla mnie priorytetem jest to, aby znaleźć się w miejscu, gdzie będę mógł się rozwijać.

Czy marzenia Wiktora Sewioła o grze NCAA się spełnią?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×