Kibice w Dąbrowie Górniczej byli w sobotę świadkami naprawdę dobrego i emocjonującego meczu. Czarni walczyli dzielnie, ale ostatecznie nie udało im się zostać czwartą drużyną, która w tym sezonie ograła MKS na ich terenie.
- To był dobry mecz w naszym wykonaniu. Jestem usatysfakcjonowanym tym, jak graliśmy - komentuje Roberts Stelmahers, szkoleniowiec słupszczan. - Oczywiście, że z porażki nie mogę być zadowolony, bo przyjechaliśmy tutaj wygrać.
Czarne Pantery walczyły dzielnie. W trzeciej kwarcie goście prowadzili różnicą nawet ośmiu punktów (57:49), ale zanotowali serię 2:18. Potem co prawda zdołali doprowadzić do remisu. Więcej zrobić już jednak nie byli w stanie.
Powód? Wąska rotacja. - Najważniejszą różnicą w tym spotkaniu była szersza ławka MKS-u. Zdecydowanie w mojej opinii właśnie to był klucz do ich sukcesu - ocenił łotewski szkoleniowiec.
- Gdybyśmy mieli więcej ludzi do gry, moglibyśmy częściej rotować. To pozwoliłoby nam na większą agresję i energię w grze, może wtedy nie stracilibyśmy tyle punktów z rzędu - dodał.
Z ławki tak naprawdę wsparciem był jedynie Anthony Goods. Epizody zaliczyli Piotr Dąbrowski i Dallin Bachynski. Ten drugi dodatkowo miał duże problemy z przewinieniami. Nawet na sekundę na parkiecie w hali Centrum nie pojawił się z kolei Mantas Cesnauskis.
- Daliśmy mu odpocząć, ponieważ ma problem z kostką - wyjaśnił Stelmahers.
ZOBACZ WIDEO: Łukasz Jurkowski: To będzie piekło i wielkie przeżycie, tworzymy nową historię KSW