Uros Mirkovic gwarantem dobrego wyniku Polpharmy. Czy Serb zostanie na Kociewiu?

WP SportoweFakty / Uros Mirković zagra w TBV Starcie
WP SportoweFakty / Uros Mirković zagra w TBV Starcie

Uros Mirkovic zakończył już swój piąty sezon w Polpharmie Starogard Gdański. Serb na Kociewiu kojarzony jest wyłącznie z pozytywnymi wynikami drużyny. Nie inaczej było i tym razem. Co z jego przyszłością? - Chcę grać dalej w koszykówkę - podkreśla.

Historia występów Kociewskich Diabłów w PLK pokazuje, że przede wszystkim w składzie z Urosem Mirkovicem zespół ten jest w stanie zaskakiwać koszykarską Polskę i odnosić sukcesy, bo to właśnie za sukces należy uznać 7. miejsce Polpharmy na zakończenie zmagań.

W całych rozgrywkach, jak i w ćwierćfinale wielką klasę udowodnił właśnie Mirkovic. Koszykarz ten mimo 35-lat pokazuje, że w dalszym ciągu stać go na walkę o duże cele. Kibice w Starogardzie Gdańskim zastanawiają się więc, czy zobaczą swojego ulubieńca w biało-niebieskich barwach również w kolejnym sezonie. Co sam zainteresowany ma na ten temat do powiedzenia?

- W tym momencie wiem tylko, że chciałbym grać dalej w koszykówkę - podkreśla Mirkovic. - Zobaczymy, na ile fizycznie wytrzymam jeszcze grę na dobrym poziomie, ale chciałbym, aby było to jak najdłużej. Pozostanie w Polpharmie? Powiem szczerze, dopóki daje jeszcze więcej pozytywnych rzeczy niż negatywnych drużynie, to chciałbym tu zostać, ale zobaczymy jak to będzie - tłumaczy Serb.

Podopiecznych Mindaugasa Budzinauskasa należy uznać niewątpliwie za prawdziwe objawienie w tegorocznej rywalizacji PLK. Litwin stworzył na Kociewiu ekipę charakternych walczaków, którą fani chcieli z przyjemność oglądać. Niewiele Polpharmie zabrakło do tego, aby w poniedziałek wróciła do Zielonej Góry i powalczyła o sensacyjne wyeliminowanie mistrzów Polski. To właśnie Uros Mirkovic do końca wierzył w taki scenariusz.

- Nie byliśmy jako cała drużyna aż tak doświadczeni jak Stelmet Zielona Góra - przyznaje Mirkovic. - To są małe rzeczy, które może nie są widoczne dla kibica, ale robią bardzo wiele. Cieszę się jednak, że wszyscy widzieli, że to co robiliśmy na boisku było szczerze. Nie kalkulowaliśmy, walczyliśmy do końca. Przecież każdy mówił, gdy trafiliśmy na Stelmet, że to jest nasz koniec, na pewno przegramy 0:3, a ja naprawdę wierzyłem, że wrócimy do Zielonej Góry na piąty mecz. Jak to mogę powiedzieć? Zabrakło nam talentu i trochę dyscypliny. To zaważyło - podsumowuje.

ZOBACZ WIDEO: Kuriozalna bramka samobójcza - zobacz skrót meczu ACF Fiorentina - Lazio Rzym [ZDJĘCIA ELEVEN]

Komentarze (3)
puma1991
9.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
wracaj do Rosy! :) 
avatar
henryc SKS
15.05.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Można zauważyć na meczach, Uroś to waleczna dusza Polpharmy, drużyny i kibiców 
avatar
Bartosz Kosiński
15.05.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Hvala UROŚ ;-)