Tuż przed rozpoczęciem ćwierćfinałów play-off drużynę Polpharmy opuścił najlepszy strzelec tego zespołu - Michael Hicks, a wcześniej także Erick Barkley. Mimo krótkiej ławki w pierwszym meczu z Anwilem goście od początku zaczęli grać pressingiem na całym boisku. - Polpharma ma bardzo szybkich obrońców, którzy bronią naprawdę wyśmienicie. Spodziewaliśmy się tego, że mogą nas zaatakować od początku meczu, dlatego taki sposób obrony drużyny Mariusza Karola nie był dla nas wielkim zaskoczeniem, wręcz przeciwnie, przygotowywaliśmy się, że może tak być, dlatego radziliśmy sobie z tym całkiem dobrze - mówi specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Ian Boylan, skrzydłowy Anwilu.
Dwaj Amerykanie, którzy odeszli z drużyny Polpharmy stanowili dla tego zespołu wiele, jednak w składzie tej drużyny jest też kilku innych wartościowych koszykarzy. - Zarówno Hicks, jak i Barkley to byli świetni gracze, którzy dla starogardzian stanowili naprawdę wiele. Ale nie zapominajmy, że zawodnicy, którzy obecnie są w zespole to też ciekawi koszykarze, którzy mogą sprawić sporo problemów. Po odejściu z zespołu Barkleya Jacek Sulowski rzucił 34 punkty w Poznaniu, a więc ma kto ich zastępować. Tak więc nie radziłbym sugerować się tym, że tych dwóch koszykarzy opuściło ten zespół bo inni są w stanie ich zastąpić - mówi Boylan.
Przez pierwsze 15 minut Anwil średnio radził sobie z taką obroną starogardzian i często gubił piłki lub nie trafiał. Korzystali z tego koszykarze trenera Mariusza Karola, którzy raz za razem wyprowadzali zabójcze kontry. - Rywale bardzo szybko przechodzili z obrony do ataku i dlatego my mieliśmy z tym mały kłopot. Wiedzieliśmy, że Polpharma gra taką koszykówkę i pracowaliśmy nad tym na treningach, jednak mimo tego oni nadal grali skutecznie w tym elemencie gry. Ważne dla nas jest, aby do obrony wracać szybciej i spróbujemy to poprawić - przekonuje Amerykanin.
Anwil w pierwszym meczu ćwierćfinału był bardzo skuteczny w ataku i już po trzech kwartach miał na swoim koncie aż 80 punktów. Jest to wynik prawie taki sam, jak wynosi średnia zdobywanych punktów przez włocławian w każdym meczu. - W tym spotkaniu rzeczywiście trafialiśmy na niezłej skuteczności, a i w obronie spisywaliśmy się bardzo pozytywnie. Rywale kryli nas na całym parkiecie, co dawało nam możliwość znajdowania partnerów na czystych pozycjach. Zatrzymanie ich kontrataków w drugiej połowie, a także dobra gra w ofensywie zadecydowała o naszej wygranej - komentuje koszykarz Anwilu.
Sam zainteresowany rzucił w tym meczu 14 punktów, co jest jego trzecim wynikiem w tym sezonie. Najlepszy mecz rozegrał pod koniec sezonu zasadniczego również przeciwko Polpharmie. - Najważniejsze jest przede wszystkim to, aby zespół wygrywał, a statystyki indywidualne schodzą na dalszy plan. Oczywiście miło jest trafić kilka ważnych rzutów i pomóc wygrać własnemu zespołowi, ale wygrana jest najważniejsze. Musimy grać razem jako zespół i w ataku i w obronie. Wtedy jest szansa na odniesienie sukcesu - kończy Ian Boylan.