Torunianie, po dwóch słabych meczach w Zielonej Górze, pokazali, że są w stanie rywalizować ze Stelmetem BC. We wtorek podopieczni Jacka Winnickiego wygrali 84:74.
- Nie zagraliśmy złych zawodów. Uważam, że do początku czwartej kwarty graliśmy bardzo solidnie po obu stronach parkietu. W ostatnich minutach gospodarze złamali nas. Zaczęli trafiać, my z kolei pudłowaliśmy z czystych pozycji - uważa Vladimir Dragicević, podkoszowy Stelmetu BC, który jest nie jest zaskoczony dobrą postawą toruńskiego zespołu.
- Spodziewaliśmy się tego, że gospodarze wyjdą z większą motywacją, będą uskrzydleni dopingiem własnych kibiców. Zwróć uwagę na to, że każda "bezpańska" piłka trafiała w ich ręce - to świadczy o ogromnym zaangażowaniu - dodaje.
Dragicević przez całe spotkanie musiał toczyć twarde boje z Cheikhem Mbodjem. Ostatecznie zwycięsko z tej rywalizacji wyszedł Senegalczyk, który skompletował double-double (21 punktów, 10 zbiórek).
ZOBACZ WIDEO: Bogusław Leśnodorski został menadżerem Andrzeja Bargiela. "To jedyny człowiek na Ziemi, który może zjechać na nartach z K2"
- Mbodj zagrał kapitalne zawody - kompletuje swojego vis-a-vis Czarnogórzec, który żałuje, że z gry wypadł Nemanja Djurisić - jego rodak leczy kontuzję stopy.
- Nie da się ukryć, że mocno brakuje nam Djurisicia, który był naszym ważnym zawodnikiem. Dobrze się uzupełnialiśmy pod koszem - przyznaje Dragicević.
W czwartek kolejny mecz w tej serii. Zielonogórzanie chcą wygrać i w domu cieszyć się z kolejnego mistrzostwa Polski. - Będziemy bardzo zmotywowani. Nie chcemy już wracać do Torunia na szósty mecz. Zamierzamy zakończyć serię w Zielonej Górze - zapewnia.
Nieporadny pod koszem. Podkodszowi Torunia cie zniszczyli.