We wtorek Golden State Warriors sięgnęli po swoje drugie mistrzostwo w ciągu trzech ostatnich lat, pokonując w wielkim finale Cleveland Cavaliers (4-1 w serii). Kilka godzin później pojawiły się pierwsze doniesienia, że nowi mistrzowie nie odwiedzą w Białym Domu aktualnie urzędującego prezydenta, Donalda Trumpa.
Tradycją jest, że triumfator ligi NBA gości w siedzibie prezydenta Stanów Zjednoczonych, lecz w tym przypadku sprawa wydaje się być bardziej skomplikowana. Sympatykiem Trumpa z całą pewnością nie jest szkoleniowiec mistrzów, Steve Kerr, który niejednokrotnie w wywiadach podważał kompetencje głowy państwa.
- Dziś świętujemy nasze mistrzostwo. Nie otrzymaliśmy zaproszenia do Białego Domu, więc wszelkie decyzje będziemy podejmować, gdy nastąpi taka potrzeba - napisali włodarze klubu w wydanym oświadczeniu.
Z drugiej strony nowi mistrzowie NHL, Pittsburgh Penguins, zapowiedzieli, że nie zamierzają rezygnować z wizyty u Donalda Trumpa, jeśli tylko będzie do tego okazja. Wcześniej w Białym Domu gościli już triumfatorzy Super Bowl - New England Patriots.
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik: Nie możemy tego zepsuć