19-latek trafił - wybrany z numerem drugim w drafcie - do LAL, a już zapewnił sobie duży rozgłos. Nie przez swoje wypowiedzi, ale przez gadulstwo ojca. Koszykarz pozwolił mu występować w swoim imieniu, a LaVar Ball w świecie mediów porusza się dość niezdarnie. To znaczy - ojciec Lonzo Balla jest przekonany, że może wszystkim dyktować warunki, bo jego syn będzie gwiazdą NBA. Szybko się przekonał, że to tak nie działa.
"Toksyczny"
Ojciec Lonzo, były zawodnik futbolu amerykańskiego, chciał na siłę zaistnieć w mediach. Udało mu się. Który portal nie zacytowałby słów, że jego syn zabiłby Jordana w grze jeden na jednego, że jest lepszy od Stephena Curry'ego czy komentarzy na temat syna LeBrona Jamesa. LaVar wymyślił, że tak wypromuje syna, jednak posiadanie takiego ojca bardziej szkodzi niż pomaga. - On jest "toksyczny". Bez przerwy domaga się, żeby traktować jego syna wyjątkowo - słowa jednego z przedstawicieli klubów z Konferencji Wschodniej cytował espn.com.
Już dawno nie zdarzyło się, aby koszykarz z pierwszej trójki draftu nie miał umowy z wielką firmą odzieżową. W przypadku Lonzo Balla tak się stało, co zawdzięcza oczywiście ojcu. Nike, Adidas i Under Armour odrzuciły propozycję umowy z 19-latkiem.
LaVar Ball wymyślił, że nie będzie to kontrakt sponsorski, ale partnerski. Senior rodu chciał wypromować markę Big Baller Band (BBB), którą sam wymyślił. Prezentował nawet projekty butów, jakie miałby nosić Lonzo. Chciał podpisać kontrakt na miliard dolarów. Nic dziwnego, że do umowy nie doszło. - Zabrakło mi słów. LaVar to najgorsze, co spotkało NBA w ostatnich latach - powiedział przedstawiciel Nike, George Raveling.
ZOBACZ WIDEO Magia! Siedem najlepszych akcji finałów Ligi ACB!
19-letni Lonzo ma już własną linię butów, których para kosztuje 495 dolarów. Strasznie dużo, bo cena najnowszych Air Jordanów wynosi 185 dolarów. Najdroższe spośród tych firmowanych nazwiskiem gwiazdy NBA (Paula George'a) kosztują 200 dolarów. U Balla - jeśli rozmiar jest większy niż 49 - cena wzrasta do 695 dolarów. Można także dostać parę z serii limitowanej, zapakowaną w pudełko podświetlane światełkami i podpisem koszykarza. Koszt 995 dolarów. Mike Brown (asystent Steve'a Kerra, głównego trenera Golden State Warriors), zapytany po jednym ze spotkań, czy kupiłby buty za prawie 500 dolarów sygnowane nazwiskiem kogoś, kto nie zagrał nawet jednego spotkania w NBA, najpierw wybuchnął śmiechem, po czym odparł krótko "nie".
Miliard, a może trzy
Ojciec koszykarza przekonywał, że to wielkie firmy odzieżowo-obuwnicze nie dorosły do pomysłów Balla seniora. - O ile bogatszy byłby Michael Jordan, gdyby pozwolono mu stworzyć własną markę. Nie przejmuję się opiniami, że robimy coś nie tak. Taksówkarze także nie byli gotowi na pojawienie się Ubera, ale to działa - powiedział LaVar Ball.
W USA nie brakuje marketingowców, którzy przekonują, że robienie szumu wokół siebie i absurdalne windowanie ceny butów to dobry sposób na podbicie rynku. Nie wszyscy są jednak takiego zdania. - Kiedyś zbierało się 15 dolarów na parę butów Starbury (marka Stephona Marbury'ego, byłego koszykarza NBA). Teraz trzeba prosić mamę o 500 dolarów - kpił Frank Kaminsky, koszykarz Charlotte Hornets. Shaquille O'Neal zarzucał ojcu koszykarza, że żeruje na dzieciach. Jaka była reakcja LaVara Balla? Napisał na Twitterze: "Jeśli nie stać cię na buty Lonzo, nie jesteś big ballerem (w wolnym tłumaczeniu - ważnym graczem)". W ofercie BBB są także klapki. Zwyczajne, czarne, ale z trzema literkami kosztują już 220 dolarów.
Ojciec gra o pełną stawkę, wychowując Lonzo, 18-letniego LiAngelo i 15-letniego LaMelo na gwiazdy koszykówki. Najstarszy pokazał już, na co stać. W UCLA notował średnio 14,6 pkt., 6,1 zb., 7,6 as. i 1,9 prz. przy 55 proc. skuteczności z gry. Nie stara się przebijać ojca w aroganckich wypowiedziach, jest raczej stonowany. Od początku nastawiał się, że trafi do Lakers. Na przedraftowe sprawdziany nie chciał jechać do jakiejkolwiek innej drużyny. Generalny menedżer LAL, Rob Pelinka, opowiadał coś o innych możliwościach, a nawet przehandlowaniu draftu, ale to wszystko była jedynie zasłona dymna.
Lonzo Ball oglądał draft w towarzystwie rodziny i przyjaciół. Kiedy usłyszał swoje nazwisko przy Lakers, szeroko się uśmiechnął. Według jego ojca - to był genialny plan, który sam wymyślił. - LAL zagrają w play offach w najbliższym sezonie - zapowiedział. Ocenił jednocześnie, że teraz za umowę z BBB oczekuje już nie miliarda, ale trzech.
19-latek porównywany jest do Jasona Kidda czy Steve'a Nasha, wielkich rozgrywających w historii NBA. Eksperci wychwalali Balla za napędzanie ataków, zespołową grę i inteligencję na parkiecie. NCAA już podbił, teraz pora na ligę zawodową, choć wydaje się, że im prędzej odsunie ojca od siebie, tym lepiej.