Lamar Odom był o krok od śmierci. Koszykarz opisał walkę z uzależnieniem

AFP / Lamar Odom był jednym z najbardziej błyskotliwych koszykarzy NBA
AFP / Lamar Odom był jednym z najbardziej błyskotliwych koszykarzy NBA

Lamar Odom dwa lata temu był o krok od śmierci. Ostatecznie lekarzom udało się uratować jego życie. Były koszykarz opisał walkę z uzależnieniem od narkotyków.

W tym artykule dowiesz się o:

W 2015 roku Lamar Odom trafił do szpitala prosto z agencji towarzyskiej. Były koszykarz był w stanie zapaści i pod wpływem narkotyków. Przez cztery dni był w śpiączce. Lekarze stoczyli udaną walkę o jego życie. Odom odzyskał przytomność, ale miał problemy z komunikacją z żoną i służbami medycznymi.

Odom na początku XXI wieku miał świat u stóp. W 1999 roku został wybrany w drafcie z numerem czwartym przez Los Angeles Clippers. Spędził tam cztery sezony, a następnie trafił do Miami Heat, skąd przeniósł się do Los Angeles Lakers. Jest dwukrotnym mistrzem NBA. W 2009 roku poślubił Khloe Kardashian. Po kilku latach rozwiedli się, a przyczyną były problemy Odoma z uzależnieniem od narkotyków. Mimo to wspierała byłego męża w powrocie do zdrowia.

- Kiedy obudziłem się w szpitalu nie mogłem się ruszyć ani rozmawiać. Chciałem wyciągnąć rurkę, którą miałem w ustach, ale nie mogłem, bo moje ręce były tak słabe. Była ze mną żona i widząc ją byłem zaskoczony. Wtedy wiedziałem, że byłem w złym stanie. W pewnym momencie przyszedł główny lekarz i powiedział, że to cud, że tu jestem. Byłem w szoku. Po raz pierwszy w życiu czułem się bezradny. Czułem się tak, jakbym miał dwa centymetry - przyznał Odom na początku długiego artykułu, w którym opisuje walkę z uzależnieniem.

Odom brał kokainę. Narkotyki zawładnęły jego życiem. - Nie mogłem tego kontrolować, nie chciałem - przekazał były koszykarz. - Pierwszą osobą, o której pomyślałem leżąc w szpitalnym łóżku była mama. Ona była najlepszym przyjacielem na świecie. Zachorowała gdy miałem 12 lat. Miała raka jelita grubego. Pamiętam dzień, w którym odeszła. Nowotwór zniszczył jej ciało - dodał Odom. Od narkotyków uzależniony był jego ojciec, a sam Lamar od małego miał do czynienia z używkami.

ZOBACZ WIDEO Justyna Żełobowska: Boks jest dla mnie świętością, nie pójdę w stronę MMA

To odbiło się na jego dorosłym życiu. Choć zdecydował się na karierę sportowca, to nie potrafił zerwać z przeszłością. Wpływ na to miała również strata dziecka. - W tej chwili wszystko się zaczęło. Stałem się uzależniony z powodu traumy, którą przechodziłem. Kokaina jest jak roller coaster. Oszukiwałem żonę, miałem inne kobiety. Wstydziłem się tego, czułem ból. Ale dalej to robiłem. Moja kariera się załamała - napisał Odom.

Były koszykarz uporał się z uzależnieniem. - Lekarze powiedzieli mi, że zanim obudziłem się ze śpiączki, moje dzieci przyszły mnie zobaczyć. I to złamało moje serce, bo widziałem własną matkę na jej łożu śmierci, z rurkami wybiegającymi z jej ust. Moje dzieci są jedynymi osobami, które mnie trzymały przy życiu. Byłem silnym facetem, więc kiedy moje dzieci widzą mnie w słabym stanie, to było to dla mnie zdecydowanie trudne. Nawet teraz jest mi trudno o tym mówić.

- Poszedłem na odwyk. Uczyłem się uwalniać od wszystkiego. Moje dzieci były ze mną na kilku sesjach terapeutycznych i to było dla mnie szczególnie ważne. Teraz jestem czysty, ale to codzienna walka. Zawsze będę uzależniony i to nigdy nie odejdzie - dodał Odom.

Wydarzenia z 2015 roku miały na niego duży wpływ. - Gdy byłem w szpitalu i nawet nie mogłem chodzić, to wielu ludzi mnie odwiedziło. Przyszli dawni koledzy, w tym Kobe Bryant. Mówili: "w wiadomościach informowali, że nie żyjesz. Cieszę się, że tu jesteś". To mi przypomniało kim jestem. Uświadomiłem sobie czym jest śmierć. Na moim pogrzebie prawdopodobnie byłoby wielu ludzi, których nie widziałem od dawna. Ale to jeszcze nie czas na to - przyznał Odom.

- Codziennie rano patrzę na zdjęcia moich najbliższych, których już tutaj nie ma. Mamy, babci, syna, najbliższego przyjaciela. Patrzę przez kilka minut na twarze moich dzieci i to mi przypomina o życiu. Czuję ciepło, energię, miłość. To moje witaminy - zakończył Odom.

Komentarze (0)