- Po takim spotkaniu chyba nie należy patrzeć na jakieś pojedyncze zagrywki. Pokazaliśmy jako drużyna, że walczymy do samego końca i tworzymy zespół z prawdziwego zdarzenia. Na parkiecie było widać, że doskonale się nawzajem znamy i staramy się to wykorzystywać. Było widać, że gramy z wielkim zaangażowaniem, walczymy do samego końca i zostawiamy na parkiecie serce. Końcówka czwartkowego pojedynku była bardzo nerwowa. Powiem szczerze, że nawet nie pamiętam, co dokładnie się wtedy działo. Starałem się kibicować moim kolegom razem z naszymi fanami i przekazywać cenne wskazówki - mówił po czwartkowym spotkaniu Tomasz Ochońko.
Ostrowscy koszykarze pokazali również, że są przygotowani bardzo dobrze pod względem fizycznym. Atlas rozegrał w ciągu dwóch dni dwa niesłychanie wyczerpujące pojedynki i stanął na wysokości zadania. - W czwartek nie mieliśmy nic do stracenia. Musieliśmy wyjść na parkiet i zostawić wszystkie siły na boisku. Dzięki temu udało się wyrwać zwycięstwo. Bardzo się z tego powodu cieszymy - wyjaśnia podopieczny Andrzeja Kowalczyka.
Po czwartkowym zwycięstwie Atlas stoi przed szansą sprawienia największej niespodzianki tego sezonu. - Prokom będzie znowu faworytem, ponieważ gra u siebie. Z drugiej jednak strony wydaje mi się, że może to być dla nich jakąś przeszkodą. Nasi rywale zagrają przed własną publicznością, że świadomością, iż muszą odnieść zwycięstwo. My natomiast pojedziemy walczyć o niespodziankę - uważa Ochońko.
Zdaniem naszego rozmówcy duży wpływ na przebieg rywalizacji z Asseco Prokomem miało pierwsze spotkanie rozegrane w Sopocie. - Pierwsze spotkanie było niesłychanie istotne. Na pewno przed najbliższym pojedynkiem będziemy mieć w pamięci pierwszy mecz tej serii. Wygraliśmy z Prokomem na wyjeździe i mamy świadomość, że teraz znowu możemy to zrobić. Jedziemy po zwycięstwo - zapowiada.
Mogłoby się wydawać, że dla występującej w okrojonym składzie ostrowskiej drużyny przerwa przed najbliższym pojedynkiem jest zbawienna. Nic bardziej mylnego. - Z jednej strony można powiedzieć, że to ważna przerwa. Powiem jednak szczerze, że z kolegami doszliśmy do wnioski, że w sumie lepiej byłoby grać od razu. Jesteśmy w gazie i myślę, że żadne zmęczenie nie stanęłoby nam na przeszkodzie - mówi Ochońko.