Nerlens Noel, w trwającym jeszcze okresie transferowym, bardzo liczył na otrzymanie od któregoś z klubów NBA maksymalnej umowy, jednak nic takiego finalnie nie miało miejsca. Z drugiej strony samemu zawodnikowi trudno się dziwić patrząc na to, jak mocno zostali poprzepłacani tego lata niektórzy gracze.
Tym samym podkoszowy kolejne rozgrywki spędzi w Dallas Mavericks, a o wyższe pieniądze powalczy za rok, kiedy trafi na rynek, jako niezastrzeżony wolny agent. Ale to dopiero w kolejne lato. Na ten moment sytuacja Noela, to dla niego osobista porażka, bowiem gracz zdecydowanie przecenił swoją wartość. Mark Cuban, czyli szef Mavs, już 1 lipca proponował mu 70 mln dolarów za 4 lata gry, ale Noel tę ofertę po prostu odrzucił, licząc na więcej.
Więcej jednak nikt mu nie dał i w ostateczności musi się zadowolić jedynie nieco ponad czterema milionami dolarów za najbliższy sezon, które otrzyma od Dallas w wyniku zgodzenia się na ofertę kwalifikowaną. Cała ta sytuacja powoduje, iż w zasadzie trudno stwierdzić, jakie emocje targają obecnie graczem.
Z jednej strony może być zły na Mavericks, że ci nie chcieli dać mu więcej. Z drugiej zaś, wycenili go na aż 70 mln za 4 lata, a nie zrobił tego nikt inny. No a poza tym, jeśli za rok Noel faktycznie liczy na umowę, która zapewni mu ponad 20-milionowe zarobki za sezon, nadchodzące rozgrywki w Dallas będą dla niego sprawdzianem, w którym musi on zrobić wszystko, aby zaprezentować się jak najlepiej i podnieść swoją wartość. A to powinno być z korzyścią i dla drużyny, ale przede wszystkim niego samego.
Poprzedni sezon 23-latek, będący głównie specjalistą od defensywy, rozpoczął w barwach Philadelphii 76ers, a zakończył go jako gracz w rotacji Ricka Carlisle'a. Po przenosinach do Teksasu notował średnio 8,5 punktu oraz 6,8 zbiórki.
ZOBACZ WIDEO Messi poprowadził Barcelonę do wygranej. Zobacz skrót meczu z Deportivo Alaves [ZDJĘCIA ELEVEN]