Pan 100 procent. Witalij Kowalenko zaliczył perfekcyjne wejście w nowy sezon

Materiały prasowe / Adrianna Antas / Witalij Kowalenko, ważny gracz w rotacji MKS
Materiały prasowe / Adrianna Antas / Witalij Kowalenko, ważny gracz w rotacji MKS

O takim występie marzy każdy zawodnik. Witalij Kowalenko rozegrał kapitalne zawody pomagając drużynie MKS Dąbrowa Górnicza ograć Polski Cukier Toruń 89:76. Silny skrzydłowy dał prawdziwy popis egzekucji.

Bez dwóch zdań Witalij Kowalenko rozegrał jedno z najlepszych spotkań w swojej karierze. Był nieomylny. W 28 minut zaliczył 21 punktów - miał 100 procent skuteczności rzutów z gry (cała drużyna 63 procent). Wykorzystał wszystkie 9 prób w tym dwie zza łuku.

Czy miał już kiedyś w swojej karierze taki występ? - Nie wiem i ciężko mi sobie w tym momencie przypomnieć. Szczerze? To jednak nie jest ważne. Mamy tak wyrównany zespół, że każdy może tak wystrzelić. Dzisiaj to byłem ja, następnym razem to może być ktoś inny. Najbardziej liczy się jednak zwycięstwo zespołu - komentuje zawodnik MKS-u Dąbrowa Górnicza.

Inauguracja sezonu tak dla Kowalenki, jak i całego zespołu, wypadła znakomicie. Pomimo faktu, że dąbrowianie grali falami, ostatecznie wygrali pewnie. Z biegiem czasu przestoje powinny być jednak wyeliminowane.

- Pierwszy mecz, nerwy wiadomo. Każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony. Był nerwowy początek i potem gra falami - tłumaczy zawodnik. - Ważna była obrona, gdy dobrze broniliśmy to wszystko szło łatwiej. Gospodarze zaczęli 0:8, potem prowadzili różnicą nawet 18 punktów. Torunianie "zeszli" jednak na 6 oczek, ale na finiszu MKS ponownie odskoczył.

ZOBACZ WIDEO Adam Warchoł ma dopiero 16 lat, a jest już wicemistrzem Polski i marzy o igrzyskach w Tokio

Polski Cukier Toruń na południe Polski wybrał się bez Cheikha Mbodja i Aarona Cela. Pod koszem mieli zatem problem, ale fakt ten zadziałał bardzo motywująco na pozostałą część zespołu.

- To jest właśnie ta druga strona medalu. Nie mieli wysokich, dlatego wychodzili niskim składem. Właśnie przez to m.in. pomóc nam nie mógł Jakub Parzeński bo był na boisku za wolny - komentuje Kowalenko.

- Niby była przewaga pod koszem, ale musieliśmy się też w jakiś sposób do nich dopasować i nie było to takie proste, jak mogłoby się wydawać - kończy.

Źródło artykułu: