Obrona kluczowa dla awansu Rosy. "Przez 39 minut rywale nie przekroczyli 60 punktów"
Po zakończeniu rewanżowego meczu eliminacji do koszykarskiej Ligi Mistrzów Wojciech Kamiński miał powody do zadowolenia. Jego podopieczni zaprezentowali się bowiem dużo lepiej niż w pierwszym spotkaniu w Antwerpii. Rosa Radom wygrała 83:70.
- Przede wszystkim gratulacje dla przegranej drużyny, ponieważ zanotowała kapitalny początek sezonu w swojej rodzimej lidze, odnosząc pięć zwycięstw z rzędu. Grała bardzo dobry basket w rywalizacji z nami, trudnym zadaniem było ją pokonać - przyznał trener gospodarzy, w swoim stylu rozpoczynając wypowiedź na konferencji prasowej.
Jego zawodnicy "przebudzili się" w drugiej kwarcie. Sygnał do ataku dali Filip Zegzuła, Robert Witka i przede wszystkim Marcin Piechowicz, który miał "wejście smoka", świetnie pracując w obronie oraz podejmując dobre decyzje w ataku.
- Jesteśmy oczywiście szczęśliwi i chcę, rzecz jasna, pogratulować także moim zawodnikom, gdyż po prostu byli lepsi od przeciwnika. Wierzyli w zwycięstwo, świetnie zaprezentowali się w obronie - podkreślił szkoleniowiec. W drugiej i trzeciej odsłonie Rosa straciła bowiem zaledwie 30 "oczek".
- Co prawda te ostatnie kilka punktów, które rywale zdobyli w 40 sekund, kiedy próbowaliśmy utrzymać bezpieczną przewagę i nie faulować, nic nie zmieniło, bo przez 39 minut nie pozwoliliśmy im zdobyć więcej niż 60 punktów - zaznaczył Kamiński.
ZOBACZ WIDEO Rozmowa WP SportoweFakty: W Legii przerażenie. To co się stało jest skandalem