Po zmianach w pierwszej piątce Przemysław Zamojski wylądował na ławce rezerwowych. Jego miejsce zajął Filip Matczak, który otrzymał spory kredyt zaufania u trenera Artura Gronka.
Warto odnotować, że w tym sezonie Zamojski został przesunięty na pozycję numer trzy. Zmieniły się także jego obowiązki na boisku. Ma on dawać znacznie więcej wsparcia graczom podkoszowym.
To było widoczne w ostatnim spotkaniu z Treflem Sopot, w którym reprezentant Polski zanotował aż dziewięć zbiórek. Koszykarz fruwał jak za dawnych lat. - Teraz znacznie więcej będę grał jako niski skrzydłowy, więc muszę częściej atakować strefę podkoszową. Przed sezonem rozmawiałem na ten temat z trenerem i takie otrzymałem wytyczne. Mam pomagać wysokim zawodnikom - tłumaczy Zamojski.
On i Łukasz Koszarek przesądzili o zwycięstwie Stelmetu BC Zielona Góra w starciu z Treflem Sopot (84:77). Obaj w czwartej kwarcie zdobyli 18 z 23 punktów całej drużyny.
ZOBACZ WIDEO Rozmowa WP SportoweFakty: W Legii przerażenie. To co się stało jest skandalem
- Nie było to ładne zwycięstwo, ale nie ma to większego znaczenia. Na początku spotkania byliśmy ospali, nie było tej energii, do której przyzwyczailiśmy kibiców. Myślę, że informacja o tym, że Filip Dylewicz nie zagra nieco nas chyba wybiła z rytmu. Spodziewaliśmy się tego, że łatwo pójdzie, a tutaj Trefl się postawił i trzeba było twardo walczyć o wygraną - podkreśla koszykarz.
Zielonogórzanie zdominowali Trefla pod koszami (zbiórki: 42-34). Ten fakt w ogóle nie dziwi Zamojskiego. - Mamy najlepszy skład w lidze pod względem fizyczności. Musimy to pokazywać w każdym spotkaniu - uważa zawodnik.
Gra Stelmetu BC jeszcze nie zachwyca. Jest sporo do poprawy, ale poniekąd bierze się to z faktu, że latem trener Gronek dokonał pewnych korekt w systemie. - Nie są to wielkie zmiany, po prostu inaczej bronimy pick&rolla. Staramy się wywierać presję i spychać rywali do linii bocznej. W ataku musimy lepiej egzekwować swoje zagrywki. Czas będzie procentował na naszą korzyść - mówi Przemysław Zamojski.