Bajeczny początek Rosy, ale potem było już tylko gorzej. "Pierwsze minuty drugiej kwarty były fatalne"

Materiały prasowe / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: drużyna Rosy Radom
Materiały prasowe / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: drużyna Rosy Radom

Mocny zawód spotkał fanów Rosy Radom. Najpierw przecierali oczy ze zdumienia, gdyż ich drużyna świetnie zagrała pierwszą kwartę z Medi Bayreuth. - Potem rywale zniszczyli nas pod koszem - mówili po porażce 79:96 Michał Sokołowski i Wojciech Kamiński.

Drużyna z Radomia była kapitalnie dysponowana w początkowych dziesięciu minutach meczu Basketball Champions League z Medi Bayreuth. Całkowicie zdominowała rywala, prowadząc 33:16. - Myślę, że pierwsza kwarta była niemal perfekcyjna w naszym wykonaniu - przyznał Michał Sokołowski.

O tym, co stało się w kolejnych fragmentach, kibice, zawodnicy i trenerzy Rosy będą chcieli jednak jak najszybciej zapomnieć. Gospodarze zaczęli bowiem trwonić przewagę i przed zejściem do szatni mieli już tylko cztery punkty zaliczki (47:43). - Przestaliśmy grać. Rywale zniszczyli nas pod koszem, w akcjach jeden na jednego. Musimy to poprawić przed kolejnym meczem - zwrócił uwagę obwodowy. - Zaczęliśmy spotkanie bardzo dobrze, ale w pierwszych pięciu minutach drugiej kwarty zagraliśmy fatalnie. W pierwszej części rywale zdobyli 16 punktów, lecz w kolejnych fragmentach stopniowo odrabiali straty. Nasi gracze podkoszowi muszą dawać nam więcej energii, więcej pewności siebie i przede wszystkim lepiej spisywać się w obronie - powiedział Wojciech Kamiński.

- Obrona jest najistotniejszym elementem w koszykówce, trzeba być w niej zdyscyplinowanym, a nie tylko mówić o tym, że będzie się twardo bronić. Nie widziałem defensywy w naszym wykonaniu w pierwszych pięciu minutach drugiej kwarty. Później, gdy wróciliśmy do gry, ciężko było zachować nam taką kontrolę, jak wcześniej. Popełnialiśmy mnóstwo błędów - podkreślił trener Rosy.

Po zmianie stron niemiecka ekipa pokazała jego podopiecznym, jak należy bronić. Pozwoliła zdobyć miejscowym zaledwie dziewięć punktów, samemu rzucając ich 29. To przesądziło o końcowym rezultacie i było gwoździem do trumny dla radomian.

Kamiński ma w składzie dziesięciu zawodników posiadających doświadczenie na najwyższym poziomie. On, jak i działacze wiedzieli o tym po zbudowaniu drużyny na sezon 2017/2018. Czy bardzo intensywna w wykonaniu gospodarzy pierwsza kwarta nie spowodowała tego, iż później uszło z nich powietrze? - Michał Sokołowski może grać 40 minut, tyle zagrał przeciwko Giants i wszystko było w porządku. Ale nie o to chodzi. Mamy młodych zawodników, filozofią naszego klubu jest to, aby dawać im szanse. Muszą się jeszcze wiele nauczyć i mamy tego świadomość. To jest nasza gra i robimy to świadomie, nie stworzyliśmy takiego składu dlatego, że zmusiła nas do tego sytuacja. Chcemy tworzyć perspektywę rozwoju młodym graczom, ale jeśli nie będą chcieli jej wykorzystywać, to będziemy musieli to zmienić - zakończył zdenerwowany szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO Boniek: Mecz z Urugwajem będzie pożegnalnym dla Artura Boruca

Źródło artykułu: