I jest to dość zaskakująca sytuacja, bowiem w czasach, w których każdy chce błyszczeć i odgrywać pierwszoplanowe role, Dwyane Wade poprosił trenera Cleveland Cavaliers, Tyronna Lue, o możliwość wchodzenia z ławki rezerwowych i przywrócenie tym samym do wyjściowej piątki J.R.'a Smitha.
- Już wcześniej postanowiłem o to poprosić. Chcę wspomóc ten zespół jako rezerwowy, bo wiem, że będę czuł się bardziej komfortowo i będę w stanie dawać drużynie więcej. Zagraliśmy dotąd trzy mecze. Po co czekać ze zmianami? - stwierdził 35-letni zawodnik. Tym samym były gracz Miami Heat i Chicago Bulls potwierdził to, co mówił przed przeprowadzką do Cleveland - że nie przeszkodzi mu jego ego. I teraz to udowadnia.
- Wiem, że przez całą swoją karierę był starterem, dlatego też zamierzaliśmy taką samą rolę powierzyć mu u nas - powiedział Tyronn Lue. - Sam jednak przyszedł do mnie i stwierdził, że będzie radził sobie lepiej, wchodząc z ławki - dodał trener wicemistrzów NBA.
Tym samym Wade dał wyraz tego, jak świadomym jest zawodnikiem i że faktycznie przede wszystkim liczy się dla niego dobro zespołowe. Doświadczony rzucający jest już w zasadzie u schyłku swojej kariery i do Cleveland przybył po to, aby zdobyć jeszcze jedno mistrzostwo.
W porównaniu z meczem otwarcia, w którym Cavs pokonali Boston Celtics 102:99, na kolejne spotkanie z Chicago Bulls, w składzie zajdzie już zatem druga zmiana. Do pierwszej piątki powróci Smith, a wobec kontuzji Derricka Rose'a, rolę startera na pozycji nr jeden, już w starciu z Magic, przejął Jose Calderon.
ZOBACZ WIDEO KSW 40: Polityło największym zaskoczeniem gali?