Lider I ligi realizuje plan. Kilka elementów do poprawy
Koszykarze Spójni Stargard grają falami. Są jednak ostatnim niepokonanym zespołem w I lidze, co po sobotnim zwycięstwie nad Zetkamą Doral Nysa Kłodzko (91:61) dało im pierwszą pozycję w tabeli.
Sobotni mecz z ligowym outsiderem miał być dla Spójni łatwy. Zaczęło się od prowadzenia 11:0. W drugiej kwarcie do głosu doszli goście. To efekt przestoju powtarzającego się od początku sezonu. Stargardzianie wdawali się w chaotyczne wymiany szybkich ataków a często z takich sytuacji korzyść czerpali rywale. Do tego Spójnia w dwóch ostatnich meczach popełniła 21 i 22 straty. To zdecydowanie za dużo. - Byliśmy teoretycznie mocniejszym zespołem, ale rywale też pokazali charakter. Doprowadziliśmy do tego, że uwierzyli, że mogą nam urwać punkty. Mała namowa w szatni w przerwie. Podeszliśmy do tematu bardziej skoncentrowani i to zaskutkowało wysoką przewagą - analizował Karol Pytyś.
Podkoszowy Spójni świetnie rozpoczął mecz z Zetkamą zdobywając siedem z dziewięciu pierwszych punktów swojej drużyny. Później na parkiecie pojawili się rezerwowi. Trener Krzysztof Koziorowicz chętniej dawał szansę zmiennikom, bo we wcześniejszych potyczkach ograniczył rotację do minimum, czyli siedmiu koszykarzy regularnie pojawiających się na parkiecie. - Myślę, że częściej tak będzie - zapowiedział stargardzki szkoleniowiec. - Później trochę podgoniliśmy i znów mogliśmy się cieszyć grą - dodał Karol Pytyś, którego zapytaliśmy o cele Spójni na rozpoczęty we wrześniu sezon.
Kibice po siódmym zwycięstwie śpiewali o awansie do PLK, który miałby się wydarzyć za niespełna rok. - Tego nie wiemy. W play-offach prawdopodobnie się znajdziemy. W tej części sezonu będzie już trudna przeprawa - racjonalnie odpowiedział nasz rozmówca. Spójnia ma się wzmocnić, ale transfery planują również rywale, więc układ sił w I lidze może się jeszcze zmienić.
ZOBACZ WIDEO: Efektowne wypłynięcie na pełne morze podczas startu Volvo Ocean Race w Alicante (WIDEO)