- Dla mnie Marcin zawsze miał w sobie wielkie pokłady energii i tym się wyróżniał na tle innych zawodników. On w każdym meczu tak gra i jest z tego dumny. Zawsze zależało mu na tym, aby być w świetnej formie fizycznej. Obecnie prezentuje się pod tym względem znakomicie. Czy dlatego, że latem odpoczął? Może trochę tak, ale znam Marcina od dwóch lat i widzę, ile czasu spędza na siłowni. Pracuje tam naprawdę ciężko. Codziennie! Ciągle widzę go na siłowni, gdzie przerzuca ciężary albo ćwiczy na maszynach. Jego ulubionym przedmiotem jest jednak lustro. Za każdym razem, gdy go widzę, stoi przed lustrem i trenuje. Nigdy nie spotkałem takiego zawodnika. Gortat nie może żyć bez lustra - śmieje się Scott Brooks w rozmowie z Marcinem Harasimowiczem z "Przeglądu Sportowego".
Marcin Gortat w tym sezonie notuje średnio 12,3 punktu na mecz (10,3 w karierze), a w sześciu spotkaniach średnio na parkiecie spędzał 31 minut (26,4 min w karierze). Ma lepszą skuteczność rzutów, zbiera więcej piłek i notuje więcej asyst.
Ostatnio jednak Washington Wizards musiało uznać wyższość niżej notowanej drużynie Los Angeles Lakers. Dlaczego po trzech z rzędu zwycięstwach przyszła porażka? - Ponieważ w czwartej kwarcie zdobyliśmy zaledwie trzynaście punktów i nie graliśmy dobrze. Byliśmy zbyt wolni przez cały mecz. W końcówce to rywale trafiali kluczowe rzuty i zasłużyli na zwycięstwo. Najbardziej wkurza mnie brak komunikacji w obronie. Zawodnicy czasem zachowują się, jakby potrafili czytać w myślach kolegów, zamiast porządnie się skoncentrować i śledzić przebieg wydarzeń na parkiecie - dodał Brooks.
ZOBACZ WIDEO: Igrzyska dały w kość Kusznierewiczowi. "Fatalnie przyciąłem nogę, krew lała się po całej łódce"