Michał Baran: Mam grubą skórę, trener nie jest od lubienia

Trener nie jest od lubienia. Mogę się przyznać, że czasami na treningach jest ostro, ale to gra dla dużych chłopców. To moja praca, żeby trzymać zawodników za twarz - mówi Michał Baran, szkoleniowiec Miasta Szkła Krosno.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Michał Baran WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Michał Baran
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Z czego to wynika, że na początku sezonu zespół gra w kratkę?

Michał Baran, trener Miasta Szkła Krosno: Tak to trochę wygląda, że gramy w kratkę. Jak mamy rywala w naszym zasięgu, to walczymy z nim jak równy z równym, z kolei jak gramy z kimś dużo lepszym pod każdym względem, to po prostu przegrywamy.

Te różnice w umiejętnościach na przestrzeni 40 minut zawsze wyjdą. Z taką drużyną jak Trefl, która nie ma słabszego dnia, nie mamy prawa bytu. U siebie ze wsparciem naszych kibiców możemy je nieco zniwelować, ale musimy spojrzeć prawdzie w oczy i jasno powiedzieć, że my w pierwszej kolejności walczymy o utrzymanie, a jeśli uda się coś więcej osiągnąć, to będziemy szczęśliwi.

Bilans 2:3 zadowala?

Tak. Nie ukrywam, że obawiałem się tego początku sezonu, bo nasz terminarz nie był zbytnio łaskawy. Poza meczem z GTK Gliwice mieliśmy na rozkładzie same uznane marki. Graliśmy z Polskim Cukrem, Anwilem i Treflem na wyjeździe. W dodatku mieliśmy swoje problemy. Z drużyny odszedł Wallace i musieliśmy dokonać paru roszad. To nie ułatwia sprawy, bo potrzebujemy czasu na to, żeby wszystko zaczęło ze sobą grać.

Odszedł Wallace, a w jego miejsce przyszedł... środkowy. Skąd taka decyzja?

Taka zamiana wynikła z braków w naszej grze. Mieliśmy spore problemy na desce. Dla Antona Gaddeforsa przeskok z ligi szwedzkiej był nieco za duży, a on tam również funkcjonował jako silny skrzydłowy. W PLK drużyny bardzo często wychodzą na "dwóch wysokich" i to sprawia, że on ma spore problemy pod koszem. Uznaliśmy, że przesuniemy go na "trójkę", Pinkstona na "czwórkę" i pozyskamy nowego środkowego.

Jest pan zadowolony z postawy Petera Alexisa?

Tak. To bardzo solidny zawodnik jak na te pieniądze, za które go pozyskaliśmy. A nie mieliśmy ich wcale wiele, mimo że z drużyny odszedł Wallace. Peter jest zaangażowany na treningach, chce się rozwijać. Uważam, że będzie wzmocnieniem drużyny. Przede wszystkim jest normalny, a tej normalności bardzo potrzebowaliśmy.

Warto było jechać do Las Vegas po JayVaughna Pinkstona?

Tak, to udany wybór. On na ten moment daje drużynie więcej niż Kareem Maddox, który był w zeszłym sezonie. JayVaugh czasami nie realizuje założeń taktycznych, jest zawieszony w próżni, ale nie można mu zarzucić braku zaangażowania i walki. W każdym meczu daje te 15 punktów i kilka zbiórek.

Wydaje się, że to trudny zawodnik do prowadzenia, który ma sporo do powiedzenia. Jak się panu z nim współpracuje?

To prawda, ale ja lubię trudnych zawodników. Z nimi sobie dobrze radzę. Większym problemem było jego funkcjonowanie wewnątrz zespołu i dyscyplina wobec sztabu szkoleniowego. Musiał się nieco dopasować do nowych warunków - dwa lata nie grał w koszykówkę, jest z Nowego Jorku. To jednak dobry chłopak, który jest zaangażowany, daje z siebie 100 procent na każdym treningu i meczu. Ma duże papiery na grę.

Jak było to z Devante Wallacem? On był za trudny do prowadzenia? Dlaczego się rozstaliście?

Devante nie był trudny do prowadzenia. Kiedy go pozyskaliśmy w trakcie poprzedniego sezonu to on wszedł w "buty Chrisa Czerapowicza", cały czas system był pod niego ustawiony. Było mu dużo łatwiej. Teraz siła rażenia rozłożyła się na kilka pozycji. Jakov Mustapić często wygrywał z nim rywalizację i Devante frustrował się z tego powodu. Nie potrafił na chłodno do tego podejść. Zaczął obwiniać zespół odnośnie swojej słabszej postawy. Wbił sobie do głowy, że jest bardziej atletycznym graczem, chciał bazować na penetracji niż na rzucie z dystansu.

ZOBACZ WIDEO Dramatyczna końcówka w Gelsenkirchen! Wolfsburg wyszarpał remis [ZDJĘCIA ELEVEN]


On uważał ponadto, że powinien grać w silniejszym zespole, z lepszymi kolegami dookoła. Trudno było mi takiego gracza zatrzymać. Rozstaliśmy się w zgodzie, ale niesmak pozostał. Tym bardziej, że on później zaczął wyciągać różne brudy, ba, zaczął kłamać na temat klubu, kolegów.

Devante po odejściu z klubu udzielił kilku mocnych wywiadów. Co trenera najbardziej zabolało w jego wypowiedziach?

Nic, bo ja mam grubą skórę. W tym zawodzie nie można być miękkim i patrzeć na te wszystkie głupoty, które wygadują zawodnicy. Jedna kwestia mnie śmieszy. Mianowicie, to że Wallace oczekiwał pozostania w drużynie Polaków: Wyki, Rducha.

On uważał, że ci zawodnicy uczynią go lepszym koszykarzem. Słyszałem, że Wallace mówił, że nie lubił trenera. To nie przedszkole. Trener nie jest od lubienia. Mogę się przyznać, że czasami na treningach jest ostro, ale to gra dla dużych chłopców. Rozmowy nie są łatwe, ale poza boiskiem szanujemy się. Tak zawsze będzie.

Obraża trener zawodników?

W zależności, co kto uważa za obraźliwe słowa. Jeżeli ktoś się obraża na to, że w obronie zagrał jak pi***, to powinien zawiesić buty na kołku i przestać grać w koszykówkę. To moja praca, żeby trzymać zawodników za twarz. Musi być dyscyplina.


Zobacz inne teksty autora

Który z polskich trenerów ma największy potencjał?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×