Akademiczki nie wytrzymały kondycyjnie. "Wiedziałem, że może zabraknąć sił"

WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: Dariusz Maciejewski
WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: Dariusz Maciejewski

InvestInTheWest AZS AJP Gorzów w 4. kolejce EuroCup przegrał z Olympiakosem Pireus 56:85. To już czwarta porażka Akademiczek, które w czwartkowym meczu tylko w pierwszej kwarcie pokazały się z niezłej strony. Na więcej zabrakło sił.

Gorzowianki przez grę w europejskich pucharach miewają bardzo intensywne okresy. W minioną niedzielę zagrały wymagające spotkanie u siebie z JAS-FBG Zagłębiem Sosnowiec, wygrane ostatecznie 76:74. Cztery dni później trzeba było zmierzyć się z jeszcze mocniejszym rywalem w EuroCup i to bez chorej na anginę Aleksandry Pawlak.

- Kilka dni wcześniej rozegraliśmy bardzo trudny mecz i wiedziałem, że tych sił podstawowym graczom może zabraknąć. To było widać. Zagraliśmy w pierwszej kwarcie bardzo dobre zawody i na tyle było nas stać. Szkoda, że zabrakło chorej Oli Pawlak (angina - dop. red.), bo byłaby większa rotacja. Może to by była jakaś recepta - stwierdził Dariusz Maciejewski.

Szkoleniowiec InvestInTheWest AZS AJP Gorzów Wlkp. docenił też klasę rywala. Olympiakos Pireus jak dotąd przegrał tylko z TTT Rygą. Dużą pomocą dla Greczynek były jednak liczne straty gospodarzy czwartkowego starcia. - Graliśmy z profesorem koszykówki. Olympiakos postawił warunki, które były zbyt trudne. Przy dużym zmęczeniu popełnialiśmy bardzo proste straty i straciliśmy jedenaście punktów po nich. Druga kwarta zadecydowała. Przegrywaliśmy tylko sześcioma punktami do przerwy, ale te jedenaście punktów pokazało, w jaki sposób z nami grać w kolejnych partiach. Wymuszone straty, po części wynikające ze zmęczenia, ale też z mniejszych umiejętności. Po drugiej stronie był bardzo dobry zespół, poukładany, grający wiele lat w swoim podstawowym składzie, który nie panikował, a wręcz przeciwnie - rozgrywał swoją koszykówkę. Przy takiej skuteczności myślę, że podobała się ona publiczności, ale na naszym tle wyglądało to słabo - przyznał trener ekipy z Gorzowa.

Jest też jednak dobra wiadomość przed najbliższym meczem z Artego Bydgoszcz, który już w niedzielę. - Cieszę się z jednego. Za chwilę mamy kolejny ważny mecz, a w końcówce udało się troszeczkę tych sił zaoszczędzić podstawowym graczom. Przede wszystkim jednak nie ma żadnych kontuzji. Przy dużym zmęczeniu i obciążeniu dużo łatwiej takie złapać. Jesteśmy skoncentrowani na tym, co będzie w Bydgoszczy. Przeciwnik też rozegrał w czwartek spotkanie i może także nie będzie w swojej stuprocentowej dyspozycji fizycznej - zakończył Maciejewski.

ZOBACZ WIDEO: Ogromny błąd rywala dał bramkę Napoli. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)