Zgorzelec zamienia się w twierdzę, wielki mecz Waldowa pomimo tragedii

Materiały prasowe / Jacek Rydecki / ksturow.eu / Koszykarze PGE Turowa Zgorzelec
Materiały prasowe / Jacek Rydecki / ksturow.eu / Koszykarze PGE Turowa Zgorzelec

PGE Turów Zgorzelec to zdecydowanie drużyna własnego parkietu. W sobotni wieczór podopieczni Mathiasa Fischera pokonali na swoim terenie drużynę King Szczecin 89:82 utrzymując miano niepokonanych w PGE Turów Arenie.

[tag=64668]

Bradley Waldow[/tag] rozegrał wielkie zawody pomimo ogromnej osobistej tragedii - przed meczem dowiedział się bowiem o śmierci ojca. Amerykanin pokazał niesamowity charakter, rozgrywając najlepsze zawody w rozgrywkach.

Pod koszami rywali po prostu niszczył, zapewniając gospodarzom czwarty triumf w sezonie. Środkowy Turowa wywalczył 25 punktów, wykorzystując 9 z 11 swoich akcji. Dołożył do tego 6 zbiórek i 2 bloki.

Warto dodać, że 12 z tych 25 oczek zaliczył w decydującej czwartej kwarcie. Defensywa szczecinian nie potrafiła znaleźć żadnego sposobu na zatrzymanie Waldowa. Ten grał efektownie i efektywnie, do tego dołożył skuteczne rzuty z linii (7/9 z wolnych).

Swoje do triumfu dorzucił też Cameron Ayers - w jego statystykach znalazło się 18 punktów i 5 asyst.

Najważniejszy rzut w meczu należał jednak do Stefana Balmazovicia, który akurat tego występu po stronie udanych zapisać nie może. Przy stanie 79:76 ważnej akcji nie wykończył Paweł Kikowski, z kolei snajper Turowa nie pomylił się - była to jego jedyna skuteczna akcja w meczu. Łącznie zaliczył 6 oczek, a cztery z nich zdobył z linii rzutów wolnych.

Wśród pokonanych kolejne dobre zawody rozegrał Tauras Jogela - 17 punktów i 5 zbiórek. Skuteczność zawiodła z kolei Kikowskiego. Snajper ze Szczecina wykorzystał tylko 4 z 14 rzutów z gry.

Zgorzelczanie w tym sezonie rozegrali siedem meczów: cztery w domu i trzy na wyjeździe. W PGE Turów Arenie pogromców jeszcze nie znaleźli, ale i z delegacji żadnej wygranej przywieźć się nie udało.

PGE Turów Zgorzelec - King Szczecin 89:82 (22:24, 20:17, 26:21, 21:20)

PGE Turów: Bradley Waldow 25, Cameron Ayers 18, Bartosz Bochno 10, Francis Han 10, Kacper Borowski 7, Stefan Balmazović 6, Karolis Petrukonis 6, Jacek Jarecki 5, Myles Mack 2, Jakub Koelner 0, Jakub Patoka 0.

King: Tauras Jogela 17, Paweł Kikowski 14, Darrell Harris 14, Sebastian Kowalczyk 11, Andriej Diesiatnikow 6, Mateusz Bartosz 6, Jimmy Gavin 5, Martynas Paliukenas 5, Łukasz Diduszko 4.

ZOBACZ WIDEO: Mateusz Kusznierewicz: Pioruny waliły jeden po drugim dookoła. To były chwile grozy

Komentarze (8)
avatar
Raf1
5.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Porażka absolutnie mnie nie dziwi. Nie umiemy grać na wyjazdach. U siebie jeszcze jakoś to wygląda, choć też nie zawsze, ale w gościach nie istniejemy. Tak już było w ubiegłym sezonie. 
BBruno
5.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Brawo Tury...A King ...cóż... na razie GWIAZDY nie świecą 
avatar
Sartael
4.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kondolencje dla Bradleya Waldowa z powodu śmierci ojca, któremu powinien zadedykować ten fantastyczny mecz w swoim wykonaniu. 
avatar
dziadek60
4.11.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Też gratuluję kolejnego zwycięstwa. A skoro tak dobrze wam idzie we własnej hali to rewanż z sąsiadami zza miedzy będzie emocjonujący. 
avatar
eeeee
4.11.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kondolencje Brad