To fantastyczne wieści dla kibiców Charlotte Hornets. Pierwotnie były bowiem obawy, że Nicolas Batum może pauzować nawet do dwunastu tygodni. Przypomnijmy, ze doznał on zerwania więzadła w lewym łokciu w spotkaniu przygotowawczym przed trwającym sezonem. Optymistyczne prognozy zakładały 2-miesięczną przerwę, ale jak widać, 28-letni zawodnik wróci na parkiet jeszcze wcześniej.
Batum kontuzji doznał 4 października, a od tamtego czasu nie minęło nawet pełne 1,5 miesiąca. Wychodzi więc na to, że rekonwalescencja rzucającego lub też niskiego skrzydłowego przebiegła wyjątkowo sprawnie i pomyślnie. Francuz to bowiem bardzo ważny punkt Szerszeni i bez dwóch zdań jego powrót do zdrowia to wielkie wzmocnienie dla drużyny.
W poprzednim sezonie Batum wystąpił we wszystkich rozegranych przez siebie meczach dla Hornets, jako gracz wyjściowego składu. Na parkiecie przebywał średnio 34 minuty. W tym czasie zapisywał na swoje konto solidne 15 punktów oraz 6,2 zbiórki i aż 5,9 asysty. Są to rewelacyjne zdobycze, wobec czego tak wielowymiarowy zawodnik byłby wielkim atutem każdego trenera.
Oczywiście trudno wymagać, aby takie średnie osiągał od początku swojego powrotu. Zapewne będzie potrzebował do tego trochę czasu. Trener Hornets, Steve Clifford, zapowiedział, że Batum zagra od początku przeciwko Cavs, ale jego minuty będą ograniczone. Bez niego ekipa z Charlotte osiągnęła bilans 5 zwycięstw i 7 porażek. Ani źle, ani też dobrze.
Pod nieobecność francuskiego gracza, więcej minut otrzymali Jeremy Lamb i Malik Monk. I przyznać trzeba, że obaj szanse wykorzystali. W dotychczasowych meczach pierwszy z nich zdobywał śr. 16,7 punktu, będąc przy okazji drugim strzelcem zespołu, natomiast debiutant Monk od początku rozgrywek zapisuje na swe konto po 9,6 pkt.
ZOBACZ WIDEO Rafał Wolski: Liczę na kolejne powołania