Istniała jednak obawa, że silny skrzydłowy doznał złamania ręki, co wykluczyłoby go na zdecydowanie dłuższy czas z rywalizacji na parkietach NBA. Do niefortunnego dla Paula Millsapa zdarzenia doszło w drugiej kwarcie przegranego meczu z Los Angeles Lakers.
Zdjęcie rentgenowskie nie wykazało jednak złamania, a jedynie zwichnięcie w nadgarstku. Dzień po spotkaniu z LAL, Denver Nuggets poradzili sobie bez Millsapa z Sacramento Kings, pewnie pokonując rywali 114:98. Miejsce 32-letniego silnego skrzydłowego w wyjściowej piątce Bryłek zajął Kenneth Faried.
Przypomnijmy, że Millsap to w zasadzie jeden z elementów, których brakowało ekipie z Kolorado. Posiada on bowiem bogate doświadczenie, jest zawodnikiem pokroju All-Stara, dobrze broni wysokich przeciwników, a do tego zapewnia przyzwoity poziom na atakowanej połowie parkietu. Włodarze Nuggets nie zawahali się dać mu w lato 90 mln dolarów za trzyletnią umowę.
Jak na razie były koszykarz Atlanty Hawks spisuje się w Denver właśnie tak, jak tego od niego oczekiwano. We wszystkich 16 rozegranych spotkaniach, rozpoczynał jako starter. W trakcie średnio 30 minut gry, notuje przeciętnie 15,3 punktu, 6,2 zbiórki oraz 3 asysty. Bryłki notują z kolei bilans 10-7 i nie ma wątpliwości ku temu, że jest on m.in. wypadkową posiadania w składzie właśnie Millsapa.
ZOBACZ WIDEO: Polski maratończyk zaskoczył wszystkich. Takiego wyniku nikt się nie spodziewał