Wygrana cieszy, ale styl do poprawki. Mike Taylor dumny z zespołu

Newspix / MATEUSZ BOSIACKI / 400MM.PL / Na zdjęciu: Damian Kulig
Newspix / MATEUSZ BOSIACKI / 400MM.PL / Na zdjęciu: Damian Kulig

Zwycięstwo Polaków w spotkaniu z Węgrami (70:60) rodziło się w ogromnych bólach. Wygrana cieszy, ale styl nie napawa optymizmem przed starciem z reprezentacją Litwy. - Jestem dumny z zespołu, że wygrał po takim meczu - mówi Mike Taylor, trener kadry.

- Bardzo słabo weszliśmy w mecz - przyznaje Mike Taylor. Polacy w pierwszej połowie byli fatalni. Grali wolno w ataku, słabo bronili i nie zbierali piłek na własnej tablicy. To nakręcało Węgrów, którzy rozkręcali się z każdą minutą.

Przełożyło się to na wynik. Po dwóch kwartach Biało-Czerwoni przegrywali 22:29, co było sporym szokiem dla licznie zgromadzonej publiczności w Bydgoszczy, która niemal po brzegi wypełniła Łuczniczkę. - Trzeba oddać rywalom, że byli świetnie przygotowani, bardzo dobrze bronili, nie dali nam pograć w pierwszej połowie - docenia klasę rywala Taylor.

Po przerwie obraz gry znacząco się nie zmienił. Choć Polacy byli nieco aktywniejsi, to Węgrzy utrzymywali 4-5 punktową przewagę. W końcu, za sprawą zmienników, udało się przełamać niemoc. Świetną robotę zrobiła piątka: Kamil Łączyński-Karol Gruszecki-Michał Sokołowski-Tomasz Gielo i Przemysław Karnowski.

Ten pierwszy, który wrócił do kadry po trzech latach, świetnie prowadził grę zespołu (miał sześć asyst), z jego podań korzystali koledzy, którym nie pozostawało nic innego, jak tylko trafiać z czystych pozycji. - Zmiennicy mieli ogromny wpływ na wygraną. Dali ogromne wsparcie drużynie, pozwolili kontrolować mecz w końcówce. Jestem dumny z zespołu, że wygrał mimo słabego początku - komentuje trener reprezentacji.

ZOBACZ WIDEO: Dramatyczny debiut Polaka w IO. "Traciłem świadomość i nie wiedziałem, gdzie jestem"

Amerykanin na ostatnie minuty nie zdecydował się na zmiany w składzie. Z ławki mecz oglądał kapitan Łukasz Koszarek, a drużyną dyrygował Łączyński. Pojawił się jedynie Mateusz Ponitka, który z 17 punktami był najlepszym strzelcem gospodarzy. - Taką decyzję podjęliśmy ze sztabem, po meczu można powiedzieć, że była trafna - zaznacza.

- Wkład rezerwowych pokazuje, że mamy kompletny zespół. Jest głębia w składzie - cieszy się Przemysław Zamojski, którego Taylor oddelegował do krycia Davida Vojvodę, najgroźniejszego strzelca Węgrów.

Mike Taylor zauważa, że zespół potrzebował czasu, żeby wejść na odpowiednie tory. - Warto pamiętać o tym, że latem zawsze mamy sporo czasu na przygotowanie do imprezy, rozgrywamy sporo meczów sparingowych. Teraz mieliśmy kilka dni na treningi, więc to dlatego na początku nie funkcjonowaliśmy najlepiej. Nie było właściwego tempa gry, ale później się rozkręciliśmy - tłumaczy szkoleniowiec polskiego zespołu.

- To było dla nas bardzo cenne zwycięstwo. Mecze reprezentacji w trakcie sezonu to nowe doświadczenie. Dobrze, że mamy zbudowane w kadrze silne podstawy - mówi Tomasz Gielo, skrzydłowy, który na co dzień występuje w silnej lidze hiszpańskiej.

Wygrana cieszy, ale styl niestety nie napawa optymizmem przed niedzielnym starciem z reprezentacją Litwy. Nasi wschodni sąsiedzi w piątek wysoko ograli Kosowo 99:61. 16 punktów zdobył Adas Juskevicius, po 11 dodali Gediminias Orelik i Eimantas Bendzius (były gracz Trefla Sopot).

Komentarze (3)
Gabriel G
25.11.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Taylor jest dumny bo On tak ma. Ale prawda jest taka, że grali padakę. Rezerwowi wygrali ten mecz ale obawiam się, że nie jest to świadectwo głębi składu - jak sądzi Zamojski - lecz dowód na to Czytaj całość
avatar
frącek
25.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Słabo to wyglądało 
avatar
Henryk
25.11.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Chciałbym dobrze życzyć Naszym ale będzie chyba za trudny "orzech do zgryzienia" ale kto wie ?, good luck Białoczerwoni.