Donders już poza AZS-em. Akademiczki wygrały mimo problemów

WP SportoweFakty / Dawid Lis / Francisca Donders podczas meczu InvestInTheWest AZS AJP Gorzów - TTT Ryga
WP SportoweFakty / Dawid Lis / Francisca Donders podczas meczu InvestInTheWest AZS AJP Gorzów - TTT Ryga

Wygrany przez InvestInTheWest AZS AJP Gorzów 71:65 mecz z Besiktasem JK Stambuł był ostatnim w gorzowskich barwach dla Franciscy Donders. Holenderka nawet nie pojawiła się na parkiecie.

Gorzowskie Akademiczki w swoim ostatnim w tym sezonie meczu EuroCup pokonały zespół z Turcji, notując tym samym jedyne zwycięstwo w tych rozgrywkach. Klub wraz z europejskimi pucharami pożegnał także Franciscę Donders, bowiem jej kontrakt był tak skonstruowany, że miała zostać z zespołem do czasu jego obecności w Pucharze Europy.

- Dla Franciscy Donders to ostatni mecz. Jej kontrakt zakończył się w momencie, gdy zakończyliśmy przygodę z pucharami. Została zakontraktowana jako druga rozgrywająca, a w trakcie sezonu okazało się, że dużo lepiej na tej pozycji radzi sobie Prezelj, która ma u nas trzyletni kontrakt i na pewno lepiej dać minuty jej niż dziewczynie, która opuszcza klub - powiedział na pomeczowej konferencji trener Dariusz Maciejewski.

Wspomniana Annamaria Prezelj dużo częściej pojawiała się na parkiecie zamiennie z Miah Spencer. Holenderkę kibice w ostatnim czasie oglądali bardzo rzadko. Wiadomo już, że podpisała umowę w Niemczech. W ośmiu spotkaniach w Polsce średnio grała przez 12 minut, zdobywając 3,9 punktu na mecz. Na europejskich parkietach jej średnie wyniosły odpowiednio 8 minut i 1,5 punktu.

- Miała dobry fragment początkowy. Nieźle to wyglądało na początku. Później było widać, że poziom ligi polskiej i europejskich pucharów nie jest dla niej. Teraz jedzie do ligi niemieckiej, tam ma już podpisaną umowę. Tam sobie powinna poradzić - ocenił szkoleniowiec InvestInTheWest AZS AJP Gorzów Wlkp., dodając też, że klub jest przygotowany do zakontraktowania nowej zawodniczki, ale trudno będzie taką znaleźć.

Triumf nad Besiktas JK Stambuł z pewnością da pozytywnego kopa Akademiczkom, przed którymi kolejne starcia w Basket Lidze Kobiet. - Cieszę się bardzo, bo mocno potrzebowaliśmy tego zwycięstwa. Ostatnie trzy mecze były naprawdę trudne i przegrane minimalnie. Graliśmy z wicemistrzem Polski, mistrzem Łotwy i mistrzem Polski. Te wszystkie spotkania były do przepchnięcia. Zabrakło nam konsekwencji i troszeczkę szczęścia. Tym razem to szczęście było, mieliśmy zapas punktów przed ostatnią kwartą. Graliśmy nierówno i znowu mamy problemy - przyznał Maciejewski.

Niewiele czasu dostała w czwartek Carolyn Swords. To efekt urazu. Inna koszykarka nie zagrała z kolei zadowalająco, ale pozostałe spisały się lepiej, szczególnie Julia Rytsikava, na którą też zdarzało się narzekać kibicom. - Nie wiem, co wydarzyło się z Miah Spencer. Miała fajne mecze, a tutaj jakby taka nieobecna. Dlatego Annamaria grała jako podstawowa rozgrywająca. Carolyn Swords miała w ogóle nie grać. Ma kłopoty z plecami. Weszła, ale nie było sensu dłużej jej trzymać na boisku. Mamy ważne pojedynki w lidze - zauważył trener.

Szkoleniowiec zdaje sobie też sprawę, że rywal nie był byle kim. - Wygrana cieszy też, bo przyjechała gwiazda NBA, Zellous. Może niczego nie pokazała, ale w ostatnich kolejkach w Turcji zdobyła 28 punktów i 11 zbiórek. Jak graliśmy w Stambule to jej nie było. Nie do końca udało się rotować tak, jak by się chciało. Musimy się zresetować. Czeka nas mecz w lidze, który koniecznie musimy wygrać - zakończył Dariusz Maciejewski.

W niedzielę InvestInTheWest AZS AJP Gorzów zagra z PGE MKK Siedlce.

ZOBACZ WIDEO: Sławomir Majak: Cypryjczycy szybko nauczyli się słów na "k"

Komentarze (0)