Spójnia Stargard zdała emocjonalny test. Chłodne głowy w końcówce derbów z Energą Kotwicą Kołobrzeg

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Marcin Dymała
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Marcin Dymała

To były bardzo emocjonujące derby województwa zachodniopomorskiego. Spójnia Stargard pokonała na wyjeździe Energę Kotwicę Kołobrzeg 89:82. Lider I ligi musiał zmierzyć się z bardzo trudną sytuacją na przełomie trzeciej i czwartej kwarty.

- Wiedzieliśmy, że atmosfera tego spotkania będzie gorąca. Jedni kibice i drudzy dopingowali swoje zespoły najlepiej, jak potrafili. Była fajna atmosfera na trybunach i na boisku. Myślę, że dostarczyliśmy emocji jednej i drugiej stronie - ocenił Marcin Dymała, który dla Spójni zdobył w sobotę 21 punktów.

Goście mieli duże wsparcie od licznej grupy swoich fanów, która przyjechała do Kołobrzegu. Derby zmobilizowały również miejscowych kibiców. Długo zanosiło się na spokojne zawody, bo stargardzianie systematycznie budowali przewagę. Później jednak stracili 14 punktów z rzędu. Faworyt meczu musiał zmierzyć się z podwójną presją. Po raz pierwszy w tym sezonie w decydujących 10 minutach na prowadzeniu byli rywale. Do tego miejscowa publiczność próbowała sprowokować przeciwnika. W takich okolicznościach można było faktycznie przypuszczać, że niepokonany zespół straci ten status.

- Obawiam się nawet jak prowadzimy różnicą 15-20 punktów, bo taki jest basket, natomiast wierzę w swój zespół. Dlatego wcale nie robiłem nerwowych ruchów. Trochę zmieniliśmy granie. Wprowadziliśmy spokojne dłuższe akcje i nagle to nam zaczęło wpadać - powiedział trener Krzysztof Koziorowicz pytany, czy w tak trudnym momencie obawiał się pierwszej porażki w sezonie. - Może to już brzmi monotematycznie, ale to bardzo cieszy. Dochodzą, prowadzą i wtedy potrafimy się zerwać - dodał Koziorowicz.

Trudno żeby szkoleniowiec mógł w inny sposób oceniać kolejne mecze skoro jego zespół jest bardzo powtarzalny. Spójnia nie wygrywa najefektowniej w lidze, ale robi to w bardzo przekonujący sposób. W sobotę zmierzyła się z najtrudniejszą sytuacją od startu rozgrywek. Wyszła z niej najlepiej, bo potrafiła zwolnić grę a przy tym postawić na precyzję i skuteczność. Chłodne głowy i doświadczenie zastopowały ambitnego rywala. - Uważam, że takie końcówki działają na naszą korzyść. Jeżeli wygrywalibyśmy każde spotkanie wysoko nie mielibyśmy obycia w ostatnich minutach. Niejednokrotnie pokazaliśmy, że potrafimy sobie poradzić. We Wrocławiu, czy Kutnie rywale dotrzymywali nam kroku, ale potrafiliśmy przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Jesteśmy zadowoleni, że odnieśliśmy kolejne zwycięstwo. Długo się nie będziemy cieszyć, bo terminarz jest dosyć napięty. W środę już mamy kolejny mecz z zespołem z Poznania. Dalej jedziemy do SKK Siedlce - tłumaczył Marcin Dymała.

Faktycznie najbliższy tydzień będzie dla Spójni trudny. Głównie pod względem kondycyjnym, bo w Kołobrzegu na parkiecie pojawiło się tylko ośmiu zawodników. Końcówka 2017 roku w ogóle dla lidera I ligi zapowiada się na bardzo wymagającą. Stargardzianie 16 grudnia podejmą mocny kadrowo GKS Tychy a 21 grudnia pojadą do Leszna na hit rundy z Jamalex Polonią.

ZOBACZ WIDEO Paweł Kapusta z nagrodą imienia Torańskiej. "Musiałem wyjść poza ramy dziennikarza sportowego"

Komentarze (0)