NBA: reaktywacja Wizards, 51 punktów Beala. Thunder zwycięzcy w końcówce

Getty Images / Na zdjęciu: Washington Wizards w sezonie 2017/18
Getty Images / Na zdjęciu: Washington Wizards w sezonie 2017/18

Bradley Beal zdobył rekordowe dla siebie 51 punktów i okazał się zmorą dla obrony Portland Trail Blazers. Rzucający poprowadził stołecznych do triumfu 106:92, Czarodzieje zmazali plamę z ostatniego meczu.

W tym artykule dowiesz się o:

Oklahoma City Thunder mieli kłopoty z pokonaniem grających dzień po dniu Utah Jazz, ale ostatecznie plejada gwiazd z Russellem Westbrookiem na czela stanęła na wysokości zadania. Goście z Salt Lake City w końcówce meczu prowadzili nawet 92:90, lecz wtedy Grzmot zanotował serię 9-0, a skuteczne akcje przeprowadzili Paul George i Carmelo Anthony. Kluczową dobitką popisał się ponadto Steven Adams.

Pierwszoroczniak Donovan Mitchell znów zachwycał, a Jazzmani szli niczym burza. Podopieczni Quina Snydera w pewnym momencie posiadali na swoim koncie okazałe 17 punktów przewagi, przewodząc wówczas 72:55. Ale Russell Westbrook nie zamierzał ustępować.

MVP ubiegłego sezonu motywował dodatkowo siebie i kolegów, a jego Thunder zaczęli wracać do meczu. Czwarta kwarta padła ich łupem 32:14, a całe spotkanie 100:94. Russ skompletował siódme triple-double w tym sezonie - tym razem 34 "oczka", 13 zbiórek i 14 asyst. George dodał 21 punktów, a 17 miał ich Melo. Dla nich to trzecia wygrana z rzędu i co ważniejsze, odniesiona z bezpośrednim przeciwnikiem w Konferencji Zachodniej. Grzmot z bilansem 11-12 plasuje się jeszcze poza strefą play off, choć ten san rzeczy niebawem może ulec zmianie.

Jazz być może w końcówce brakowało odrobine sił. Dzień wcześniej pokonali Washington Wizards aż 116:69. Na nic zdało się 31 punktów i pięć przechwytów Mitchella. Co ciekawe, Thunder trafili w całym spotkaniu tylko cztery rzuty zza łuku - Utah prawie trzykrotnie więcej, bo 11.

ZOBACZ WIDEO: "Lewy" z kolejnym golem. Powinien mieć dwa? Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Toronto Raptors zatrzymali eksplozywnego Devina Bookera, co było także idealnym sposobem na pokonanie Phoenix Suns. Ich lider zdobył "tylko" 19 punktów (w dwóch poprzednich meczach odpowiednio 38 oraz 46), trafiając 4 na 15 oddanych prób z pola, ale co gorsza, nabawił się także urazu. - To trudne. Jest oczywiście jednym z najlepszych zawodników młodego pokolenia w lidze, ma teraz znakomity rok, więc zdecydowanie nie chcesz widzieć go kontuzjowanego - komentuje środkowy drużyny z Arizony, Greg Monroe.

21-latek nabawił się urazu pachwiny, opuścił parkiet na niespełna trzy minuty przed końcem meczu w asyście trenerów i kolegów z drużyny, którzy pomogli mu udać się do szatni. - Jestem pewny, że musimy wykonać badanie rezonansem magnetycznym, aby być pewnym, że działamy w tej sprawie we właściwy sposób - mówi trener Suns, Jay Triano.

Siódemka zawodników Raptors zdobyła 10 lub więcej punktów, Kyle Lowry miał 20 "oczek" i 10 asyst, DeMar Derozan także 20 punktów, a Raptors podreperowali swój bilans do stanu 15-7 i zajmują aktualnie trzecie miejsce na Wschodzie. U siebie wygrali 9 na 10 meczów, to aktualnie najlepszy wynik w NBA.

Washington Wizards jeszcze wczoraj przegrali z Utah Jazz 47 punktami, aby następnego dnia udać się do Portland i tam zdominować Trail Blazers. Dwa dni, dwa zupełnie inne zespoły. Stołeczni grali z ambicją, zaangażowaniem i koncentracją. Jeśli wysoka porażka z poprzedniego dnia odcisnęła swoje piętno, było można to dostrzec. Czarodzieje chcieli jak najszybciej przypomnieć światu, że potrafią grać w koszykówkę.

Bradley Beal był wielki. Kiedy stołeczni potrzebowali punktów, on brał piłkę i robił to, co należało. 24-latek w całym meczu zdobył najlepsze w swojej karierze 51 "oczek" - blisko połowę całej drużyny. Wizards zaczęli wypracowywać sobie przewagę w drugiej kwarcie, a jej apogeum osiągnęło nawet 23 punkty. Gospodarzom nie można odmówić zawziętości, ale Czarodzieje byli zbyt pewni swego, aby dać się dogonić.

Lider Trail Blazers, Damian Lillard starał się z całych sił. Penetrował, rzucał przez ręce. Grał przez 43 minuty, uzbierał 30 "oczek", dodał też osiem zbiórek i dziewięć asyst. Zabrakło wsparcia C.J. McColluma, który miał tylko 6 na 16 z gry.

Marcin Gortat w ofensywie stawiał mocne, solidne zasłony, z których wielokrotnie korzystał m.in. Bradley Beal, a w sumie zapisał przy swoim nazwisku cztery punkty, siedem zbiórek, siedem asyst oraz dwa przechwyty. Polak miał problemy z wykończeniem akcji, bo trafił tylko 1 na 6 rzutów, ale ostatecznie i tak swój występ może zaliczyć do tych z grona udanych. Wizards odnieśli 13. zwycięstwo w sezonie. To był ich piąty mecz bez leczącego kontuzję Johna Walla.

Wyniki:

Toronto Raptors - Phoenix Suns 126:113 (36:23, 19:23, 42:33, 29:34)
(DeRozan 20, Lowry 20, Ibaka 19, Anunoby 16 - Booker 19, Len 14, Daniels 13, Jackson 13)

Oklahoma City Thunder - Utah Jazz 100:94 (18:28, 20:19, 29:33, 32:14)
(Westbrook 34, George 21, Adams 20 - Mitchell 31, Ingles 16, Burks 11, Sefolosha 11)

Portland Trail Blazers - Washington Wizards 92:106 (22:24, 15:27, 29:28, 26:27)
(Lillard 30, Aminu 17, Nurkic 15 - Beal 51, Oubre Jr. 14, Scott 10)

Komentarze (0)