Beniaminek PLK przegrał drugi mecz we własnej hali. Po porażce z Anwilem Włocławek, w niedzielę ze Śląska triumf wywiózł Polski Cukier Toruń. Twarde Pierniki wygrały w Gliwicach 97:83. - Anwil i Polski Cukier to zespoły z czuba tabeli. Torunianie postawili nam bardzo trudne warunki. W pierwszej połowie dawaliśmy radę, ale po przerwie popełniliśmy kilka głupich strat, oddaliśmy kilka niecelnych rzutów i stąd taka różnica na koniec - komentuje Marek Piechowicz.
Gliwiczanie po raz kolejny mieli problemy na dystansie - wykorzystali tylko 6 z 19 prób. Bardzo odczuwalny jest tutaj brak Lukasa Palyzy i obniżka formy Jonathana Williamsa. - Jesteśmy u siebie w hali. Tutaj trenujemy, tutaj rzucamy dwa razy dziennie po dwie godziny i nie wiem, czym spowodowane są te problemy - dodaje skrzydłowy GTK.
Nie tylko jednak "trójki" będą potrzebne w środę, żeby powalczyć o wygraną z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski. Piechowicz nie ma problemów ze wskazaniem innego ważnego aspektu w grze beniaminka. - Najważniejsza jest obrona. Ponownie straciliśmy ponad 90 punktów. Atak jest całkiem niezły, bo zdobyliśmy przecież 83 "oczka" - dodaje.
O problemach w defensywie mówi się w Gliwicach niemal od początku sezonu. - Musimy w końcu ją poprawić. Mamy w niej mnóstwo dziur i wydaje mi się, że ona jest kluczem do zwycięstw tak z Ostrowem, jak i kimkolwiek - kontynuuje skrzydłowy GTK. - Nie rozmawiamy ze sobą, a łatwe punkty rywali wynikają właśnie z braku komunikacji.
ZOBACZ WIDEO: Morderczy wyczyn reprezentanta Polski. "To było moje życiowe zwycięstwo"