Rosa dzielnie walczyła, ale przegrała. "To są różnice między bardzo dobrymi a świetnymi graczami"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Rosa Radom z piątą wygraną w tym sezonie
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Rosa Radom z piątą wygraną w tym sezonie

W środę Rosa Radom doznała ósmej porażki w Lidze Mistrzów, przegrywając u siebie z Estudiantes Madryt 77:84. - W ważnych momentach spudłowaliśmy kilka rzutów, a rywale wykorzystali swoje szanse - mówili zgodnie Wojciech Kamiński i Daniel Szymkiewicz.

Walki i zaangażowania Rosie w meczu dziewiątej kolejki Basketball Champions League odmówić nie można. Drużyna z Radomia dzielnie walczyła z grającym o awans Movistar Estudiantes Madryt, ale ostatecznie przegrała 77:84. Spotkanie przypominało pierwszą konfrontację pomiędzy tymi zespołami. Wtedy przez trzy kwarty podopieczni Wojciecha Kamińskiego dotrzymywali kroku rywalom. W środowy wieczór prowadzili 25:23 po początkowych dziesięciu minutach i 51:49 po kolejnej odsłonie. Kryzys przyszedł po przerwie.

- Zaczęliśmy mecz bardzo dobrze, graliśmy twardo w obronie i mądrze w ataku - przyznał Daniel Szymkiewicz, który wybiegł w pierwszej "piątce" i na parkiecie Hali MOSiR-u spędził 25,5 minuty. - Później rywale trafili jednak kilka "trójek", dzięki czemu błyskawicznie zmniejszyli straty i wrócili do gry. W drugiej połowie oni dalej trafiali, a my popełniliśmy kilka błędów, zwłaszcza w defensywie - dodał rozgrywający.

Gdy Rosa zmieniła obronę na strefową, zawodnicy Estudiantes mieli problemy w ofensywie i wydawało się, że gospodarze mogą pokusić się o drugie zwycięstwo w Lidze Mistrzów. - Potem stanęliśmy "zoną" i to się opłaciło, ponieważ to my wróciliśmy do gry. W końcówce czwartej kwarty było nam ciężko. Przeciwnicy zagrali lepiej od nas w kluczowych momentach, mieli dobrą skuteczność z dystansu, 43 procent, 13 rzutów trafionych zza linii 6,75 m - podkreślił "Szymek". Dla porównania - radomska ekipa wykorzystała 10 z 25 prób zza łuku, w tym ani jednej z dziesięciu w drugiej połowie.

Kamiński nie był mocno rozgoryczony po środowej porażce. Docenił swoją drużynę i starał się szukać pozytywów. - Chciałbym podziękować moim zawodnikom i naszym kibicom, bo pomimo przegranej, walczyliśmy przez pełne 40 minut. Doping nam pomagał, ale w kluczowych momentach, tak jak powiedział Daniel, spudłowaliśmy kilka otwartych rzutów. W odpowiedzi rywale wykorzystali swoje szanse. To jest różnica pomiędzy bardzo dobrymi a świetnymi graczami - zaznaczył trener.

To było ostatnie spotkanie Rosy w Lidze Mistrzów w 2017 roku. Kolejny mecz rozegra 9 stycznia, kiedy zmierzy się na wyjeździe z Umana Reyer Wenecja. Radomianie nadal są najsłabszym zespołem rozgrywek i zajmują ostatnie miejsce w grupie C z bilansem 1-8.

ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #7. Marek Jóźwiak: Chciałem Świerczoka w Lechii

Komentarze (0)