Przed meczem 11. kolejki Polskiej Ligi Koszykówki zarówno TBV Start Lublin, jak i Rosa legitymowały się trzema kolejnymi zwycięstwami. Jasne więc było, że dobra passa którejś z drużyn zostanie przerwana. W szeregach zespołów panowały bojowe nastroje. Spotkanie miało szczególne znaczenie dla Jakuba Zalewskiego, wychowanka radomskiego klubu, który przygodę w najwyższej klasie rozgrywkowej rozpoczynał właśnie w barwach ekipy z województwa mazowieckiego i występował w niej przez kilka lat.
- Samopoczucie bardzo dobre, motywacja jest zawsze na dobrym poziomie i jakiejś dodatkowej nie ma, bo zwyczajnie nie jest potrzebna - zapewniał przed rozpoczęciem zawodów, zaznaczając jednocześnie, że na nim i kolegach z drużyny nie zrobiła większego wrażenia bardzo efektowna wygrana Rosy z PGE Turowem Zgorzelec - 109:82. - Nie oglądamy się za przeciwnikiem, bardziej skupiamy się na naszej grze. Jeżeli dobrze wypełnimy to, co sobie założyliśmy, to jesteśmy bardzo groźni - dodał.
Start pokonał rywala z Radomia 101:97 po dramatycznym, zakończonym dogrywką pojedynku. - Poziom emocji na najwyższym poziomie, więc dla kibica na pewno ciekawy mecz - nie ukrywał Zalewski.
- Zarówno Rosa, jak i my mieliśmy przed tym meczem bilans trzech zwycięstw z rzędu, więc zapowiadało to bardzo ciekawe spotkanie. Może też my byliśmy w trochę lepszej sytuacji, bo mieliśmy atut własnego parkietu i ponad trzy tysiące publiczności - podkreślił rzucający. - Losy meczu decydowały się do ostatnich sekund i obydwie drużyny mogły sięgnąć po komplet punktów. Na szczęście to my zachowaliśmy więcej "zimnej krwi" - cieszył się 31-latek.
Koszykarz przyznał, iż jednym z kluczowych zagrań był rzut z dystansu Jamesa Washingtona na 40 sekund przed końcem dogrywki na 98:94. - Wcześniej była też jeszcze "trójka" z faulem Dutkiewicza - przypomniał Zalewski. - Ale tak, przy stanie 98:94 było już mało czasu i Rosa nie miała już jak tego odrobić - stwierdził rodowity radomianin.
Gospodarze mogli zejść z boiska w roli zwycięzców po regulaminowym czasie gry, lecz Kevin Punter trafił zza linii 6,75 m na niecałe siedem sekund przed końcem czwartej kwarty. - Na szczęście to była "trójka" na remis i mieliśmy jeszcze sześć sekund, więc wierzyłem, że jeszcze zdołamy zdobyć punkty na zwycięstwo - skomentował rzucający.
ZOBACZ WIDEO: "To, co robi Horngacher i Małysz, jest fascynujące. Takich wyników nie miał wcześniej nikt"