Niedawno Washington Wizards pokonali pewnie New York Knicks, a jednym z ojców tej wygranej był Marcin Gortat, który zdobył aż 21 punktów. W kolejnym meczu Polak nie był już tak znaczącą postacią swojej drużyny, ale Czarodzieje utrzymali się na zwycięskiej ścieżce. Tym razem ograli Memphis Grizzlies - 102:100.
W czwartej kwarcie tego spotkania Wizards prowadzili już nawet różnicą 15 punktów, ale pozwolili rywalom wrócić do walki o wygraną. Ostatecznie jednak uniknęli blamażu, jakim byłoby wypuszczenie triumfu, a Grizzlies zmniejszyli rozmiar porażki do zaledwie dwóch "oczek".
- Przestaliśmy być odpowiednio agresywni. Zaczęliśmy oddawać trudne rzuty, zamiast grać tak, jak robiliśmy to do tej pory - skomentował po meczu Bradley Beal. Jego zespół we wspomnianej czwartej kwarcie wykorzystał zaledwie 2 z 16 prób z gry.
To właśnie Beal poprowadził przyjezdnych do zwycięstwa. W całym meczu zdobył 34 punkty (9/18 z gry, 11/11 z linii rzutów wolnych), miał też pięć zbiórek i tyle samo asyst. O double-double otarł się John Wall, który zakończył zmagania z dorobkiem 25 "oczek" i 9 asyst. Gortat spędził w grze 27 minut i w tym czasie zapisał osiem punktów, pięć zbiórek oraz dwa bloki. Jego skuteczność pozostawia jednak wiele do życzenia, bo trafił zaledwie 3 z 12 oddanych rzutów z gry.
Po stronie przegranych wyróżniał się Tyreke Evans - autor 26 punktów, siedmiu asyst i pięciu zbiórek. Z double-double na poziomie 17 punktów oraz 11 zbiórek mecz zakończył doświadczony Marc Gasol. Dla Grizzlies to druga z rzędu, a ogółem 27 porażka w sezonie 2017/18.
W jednym z ciekawszych meczów minionej nocy, Boston Celtics pokonali u siebie Minnesotę Timberwolves - 91:84. Ten mecz rozstrzygnął się przede wszystkim po bronionej stronie parkietu. Celtics zatrzymali rywali na zaledwie 36,8 proc. skuteczności z gry i to wystarczyło, aby dopisać 32 zwycięstwo w tym sezonie.
Zwycięzcy nie mieli w tym meczu wybijającego się lidera. 18 punktów dla zespołu zdobył rezerwowy - Marcus Smart, z czego 16 zapisał w drugiej połowie spotkania. Wszechstronny występ zaliczył Kyrie Irving - 16 "oczek", 9 zbiórek, 8 asyst, a double-double zanotował Aron Baynes - 11 punktów oraz 10 zbiórek.
Wśród zawodników z Minnesoty kapitalnie spisał się przede wszystkim Karl-Anthony Towns, który w 42 minuty miał aż 25 punktów oraz 23 zbiórki. Zabrakło mu jednak wsparcia ze strony kolegów. Jimmy Butler i Andrew Wiggins do spółki trafili tylko 6 z 24 rzutów z gry.
Wyniki NBA:
Boston Celtics - Minnesota Timberwolves 91:84 (19:19, 22:19, 25:24, 25:22)
Philadelphia 76ers - Detroit Pistons 114:78 (32:15, 30:17, 35:29, 17:17)
Miami Heat - New York Knicks 107:103 (26:25, 25:20, 24:26, 22:26, d. 10:6)
Milwaukee Bucks - Toronto Raptors 110:129 (24:33, 35:28, 19:43, 32:25)
Dallas Mavericks - Chicago Bulls 124:127 (28:34, 25:23, 35:23, 36:47)
San Antonio Spurs - Phoenix Suns 103:89 (26:26, 23:16, 31:30, 23:17)
Denver Nuggets - Utah Jazz 99:91 (23:26, 23:23, 38:16, 15:26)
Memphis Grizzlies - Washington Wizards 100:102 (24:33, 26:25, 22:29, 28:15)
Portland Trail Blazers - Atlanta Hawks 110:89 (30:22, 22:24, 30:22, 28:21)
Los Angeles Lakers - Charlotte Hornets 94:108 (24:28, 24:35, 28:30, 18:15)
ZOBACZ WIDEO: Na czym polega praca drugiego trenera Agnieszki Radwańskiej? "Obowiązków jest bardzo dużo"