Na dobrą sprawę Stelmet Enea BC Zielona Góra w meczu z Besiktasem Stambuł nie miał nic do stracenia, bowiem to turecka drużyna była zdecydowanym faworytem wtorkowego spotkania w hali CRS. Tymczasem mistrzowie Polski sprawili sporą niespodziankę i ograli lidera grupy D Ligi Mistrzów 99:96.
- Wiedzieliśmy, że to dla nas ważny mecz. Besiktas to niezły, solidny zespół, jeden z najlepszych w Lidze Mistrzów, a dodatkowo na co dzień rywalizuje w mocnej lidze tureckiej. Byliśmy jednak przygotowani na rywala i jego taktykę. Dobrze spisywaliśmy się w obronie, do tego przyszła świetna ofensywa, co we wcześniejszych meczach europejskich tak łatwo nie przychodziło. W tym elemencie bardzo się poprawiliśmy, teraz gramy jak prawdziwa drużyna. To pomaga w zwycięstwach - przyznaje Martynas Gecevicius.
Po ważnym triumfie nad Besiktasem Stambuł, sytuacja Stelmetu Enei BC w grupie D Ligi Mistrzów nadal nie jest zbyt wesoła, chociaż pojawiło się światełko w tunelu. Biało-zieloni wciąż mają szansę na awans do kolejnej fazy rozgrywek, jeśli w kolejnych spotkaniach europejskich zmagań utrzymają prezentowany obecnie poziom.
- Skupiamy się na każdym kolejnym meczu. Najbliższym europejskim spotkaniem będzie pojedynek we Włoszech (z Sidigasem Avellino). To też świetny zespół, a my na wyjeździe w Lidze Mistrzów nie wygraliśmy w tym sezonie choćby jednego meczu. To może być nawet trudniejsze starcie, niż z Besiktasem - komentuje Litwin.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Hajto: Wmawiamy młodym Polakom, że są słabsi