Prezes Trefla Sopot o odejściu Nikoli Markovicia: Nie chcieliśmy blokować mu takiej możliwości

Newspix / Jarosław Szymański / Nikola Marković i Jarosław Mokros
Newspix / Jarosław Szymański / Nikola Marković i Jarosław Mokros

- Marković powiedział nam, że bardzo chciałby skorzystać z szansy gry w Stelmecie. Zastanawialiśmy się i w końcu uznaliśmy, że nie ma sensu blokować mu takiej możliwości - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Marek Wierzbicki, prezes Trefla Sopot.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Dlaczego Nikola Marković nie gra już w Treflu Sopot?[/b]

Marek Wierzbicki, prezes Trefla Sopot: Nikola Marković otrzymał ofertę ze Stelmetu Enei BC i zgłosił się do nas z prośbą o rozwiązanie kontraktu. Powiedział nam, że bardzo chciałby skorzystać z tej szansy. Zastanawialiśmy się i w końcu uznaliśmy, że nie ma sensu blokować mu takiej możliwości. Byliśmy też zgodni co do tego, że Nikola w tym sezonie nie dawał drużynie tyle, co w poprzednim.

Dlaczego?

Przyczyn jest kilka. Mieliśmy dwóch najlepszych zawodników na jednej pozycji, czyli Dylewicza i Markovicia. Liczyliśmy na to, że obaj będą się wzajemnie nakręcać, ale niestety nie poszło to w tym kierunku. Widzieliśmy Nikolę jako lidera zespołu, ale on nieco wycofał się z tej roli.

ZOBACZ WIDEO: Tomasz Hajto: Wmawiamy młodym Polakom, że są słabsi (wideo)

Długo trwały negocjacje ze Stelmetem?

Doszliśmy do porozumienia z jego agentem, dlatego od razu mówię, że to nie była trójstronna umowa na linii Trefl-Stelmet- Marković. My rozwiązaliśmy umowę z zawodnikiem, a on następnie parafował umowę z mistrzem Polski. Być może jego odejście wszystkim wyjdzie na dobre, bo Stelmet Enea BC zyska dobrego zawodnika, Nikola wróci do swojej najlepszej dyspozycji, a dla nas to też szansa do tego, żeby przeprowadzić pewne zmiany w składzie.

Pierwszy transfer już jest - Obie Trotter. Dlaczego zdecydowaliście się zatrudnić nowego rozgrywającego?

Stwierdziliśmy, że po kontuzji Browna naszym podstawowym problemem jest obsada pozycji rozgrywającego. Teraz mamy "jedynkę" z prawdziwego zdarzenia, z którą zresztą byliśmy w kontakcie już przed sezonem. Trotter w Rumunii grał przyzwoicie, ale z różnych względów chciał opuścić klub i możliwość powrotu do Polski bardzo go ucieszyła.

U nas Obie powinien czuć się świetnie, bo trener Kloziński bardzo go chciał w zespole, a cała drużyna potrzebowała na tej pozycji doświadczonego zawodnika. Liczymy na to, że przyjście Trottera poprawi nasze wyniki i grę, bo od momentu kontuzji Browna nie wygląda ona tak, jakbyśmy chcieli. Wprawdzie w międzyczasie przyszedł do nas Jermaine Love, jednak nadal nie było to to samo, co za czasów Browna.

Tylko że Love w poprzednich klubac grał przede wszystkim na pozycji rzucającego obrońcy. To było świadome ryzyko, żeby spróbować go na rozegraniu?

Mieliśmy świadomość, że to nie jest klasyczna "jedynka", choć Jermaine grał w swojej karierze na obu pozycjach obwodowych. Można powiedzieć, że biorąc pod uwagę opinię naszego sztabu trenerskiego oraz warunki kontraktu była to najlepsza dostępna opcja w ramach naszego budżetu.

Była próba przestawienia Piotra Śmigielskiego na rozegranie, ale on jak na razie nie rozgrywa najlepszego sezonu. Jest diagnoza, dlaczego tak się dzieje?

Rzeczywiście jest problem z formą Piotra, sam zawodnik również jest świadomy swojej słabszej dyspozycji. Po poprzednim sezonie zawarliśmy z nim nową umowę, trenerzy widzieli go w ważnej roli, pamiętamy też, że w minionych rozgrywkach był istotną postacią naszego zespołu i zwłaszcza końcówkę sezonu miał bardzo udaną. Przyglądamy się sytuacji, trener Kloziński odbył z Piotrkiem niejedną rozmowę, wspólnie szukają sposobu na odbudowanie jego formy i pewności siebie. My do klubu na rozmowę jeszcze go nie zaprosiliśmy, liczymy że dojście nowego rozgrywającego i zwiększenie rywalizacji na obwodzie pomoże również jemu.

Wiem, że Nikola Marković został "wezwany na dywanik" w trakcie rozgrywek. Podziałało?

Nie tyle "na dywanik", co na szczerą rozmowę, jaką zarząd klubu chciał odbyć z ważnym zawodnikiem, który miał być liderem zespołu. To było przed meczem z Anwilem Włocławek. Powiedzieliśmy mu wprost, że wymagamy od niego znacznie lepszej gry i wzięcia większej odpowiedzialności za zespół. Takie były oczekiwania względem niego przed startem rozgrywek, co więcej - on również tego oczekiwał. Wydaje mi się, że to spotkanie w klubie pozytywnie na niego
wpłynęło. "Cyferek" może nie miał znacznie lepszych, ale widać było większą chęć walki i determinację.

Co z obsadą pozycji silnego skrzydłowego po stracie Markovicia?

Zdajemy sobie sprawę, że mamy lukę na pozycjach podkoszowych, jest to spowodowane również kontuzją Artura Mielczarka, który miał łączyć grę na obu pozycjach skrzydłowych. Rozważamy pozyskanie nowego gracza, ale nie chcę nic w tym momencie deklarować. Na pewno nie przekroczymy naszych założeń finansowych.

Sporo klub zaoszczędził na odejściu Markovicia?

Trochę zaoszczędziliśmy, ale Trotter też nie jest tanim zawodnikiem i to nie jest tak, że mamy sporo gotówki na kolejne wzmocnienia.

Jest możliwy powrót Grzegorza Kulki?

Mieliśmy taki pomysł, ale klub z Ostrowa Wielkopolskiego też ma problemy na pozycjach wysokich. W umowie wypożyczenia nie ma punktu o możliwości powrotu do nas zawodnika w każdym momencie. On teraz jest graczem Stali i to od tego klubu zależy, czy Grzegorz będzie mógł do nas wrócić, czy też pozostanie w Ostrowie. My jesteśmy przygotowani na różne warianty rozwoju sytuacji.

To prawda, że Łukasz Kolenda od marca będzie rzadziej wykorzystywany z racji przygotowań do matury?

Tak. Przy podpisywaniu nowej umowy rodzice Łukasza bardzo wyraźnie nam to powiedzieli: "w tym sezonie matura musi być na pierwszym miejscu". My się z tym w pełni zgadzamy i wzięliśmy na siebie takie zobowiązanie. Sport niestety bywa nieprzewidywalny i jedna kontuzja może przekreślić całą karierę, dlatego wykształcenie jest bardzo ważne, nie można tego zaniedbać. Szacujemy, że od marca jego przygotowania do matury nabiorą rozpędu i być może w niektórych meczach nie będzie mógł wystąpić, dlatego dobrze się składa, że mamy Trottera i Love'a.

I Browna?

Teraz Brown wkroczył w kolejny etap rehabilitacji i wspólnie uznaliśmy, że wyjazd do USA, do domu, będzie dla naszego gracza najbardziej odpowiedni. Nie rozwiązujemy kontraktu, Brandon cały czas pozostaje naszym zawodnikiem. Jeśli szybko wróci do zdrowia i pełnej sprawności, będziemy mieli możliwość skorzystania z jego usług w dalszej części sezonu. To rozwiązanie korzystne i dla nas, i dla zawodnika. Przy okazji chcę też podkreślić, że Brandon Brown mimo różnych głosów które dochodziły do nas przed sezonem okazał się świetnym człowiekiem i 100-procentowym profesjonalistą. Tym bardziej szkoda nam, że odniósł kontuzję.

Seria sześciu porażek z rzędu wpływa na pozycję w klubie trenera Marcina Klozińskiego?

Trener Kloziński ma nasze pełne poparcie. Bardzo szanujemy jego pracę, nie mamy żadnych większych uwag. Widzimy, jakie są obiektywne przyczyny tego, że nasza gra gorzej wygląda w ostatnim czasie. Zdarzyły się nam wpadki ze słabszymi rywalami i teraz musimy je odrobić, dlatego na wniosek trenera, po wielu rozmowach i wysłuchaniu różnych opinii i pomysłów zrobiliśmy zmiany w składzie, które mają wpłynąć na poprawę naszej gry i wyników.

Zobacz inne teksty autora

Komentarze (5)
avatar
lancet1
13.01.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ciekawe czy piec minut temu dokonano ostatniej wplaty... Porazka Eney-Stelmetu z Treflem po ostatnich wystepach nieoczekiwana. 
avatar
frącek
13.01.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Brawo trefl, dobro stelmetu najważniejsze