[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Musiał pan przedwcześnie opuścić boisko z powodu pięciu przewinień. Do takich obrazków kibice raczej nie zdołali przywyknąć.[/b]
Paweł Kikowski, kapitan Kinga Szczecin: Trochę mnie nerwy poniosły. Niepotrzebnie się zagotowałem i przez to zostałem ukarany przewinieniem technicznym. Nie powinienem w ten sposób reagować, zwłaszcza, że jestem kapitanem drużyny. Wynik uciekał, coś było nie po mojej myśli i o te nerwy. Nikogo nie obraziłem, ale moja reakcja była przesadzona.
Machał pan rękoma ze zdenerwowania w stronę sędziego. To raczej nie w pana stylu.
Może po mnie tego nie widać, ale wewnątrz aż kipi od emocji. Nie lubię przegrywać, tym bardziej, że każdy mecz ma znaczenie w kontekście walki o play-off.
Długo pan siedział w szatni po meczu. Aż tak bardzo pan rozpamiętywał tę sytuację?
Ja zawsze w szatni siedzę dość długo i analizuję różne kwestie. Powtórzę to jeszcze raz: ja, jako kapitan nie mogę wprowadzać nerwowej atmosfery do drużyny. Muszę trzymać poziom, bo to wpływa na resztę.
Trochę się też panu oberwało od kibiców Polpharmy w trakcie spotkania.
Tego aspektu w ogóle negatywnie nie postrzegam, uważam nawet, że to dodaje kolorytu. Na Kociewiu kibice zawsze reagowali dość emocjonalnie, byli głośni, więc już do tego przywykłem. Ma to swój urok.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Thiago Cionek przeszedł chrzest w nowej drużynie
[color=#000000]
[/color]
Wygrana na Kociewiu mogła was mocno przybliżyć w stronę play-off.
Szczerze? Staram się nie patrzeć w tabelę. Liga w tym sezonie jest bardzo spłaszczona i każdy mecz ma ogromne znaczenie.
Jakie są Wilki w tym sezonie? Często dochodzi do takich sytuacji, że 3-4 zawodników decyduje o obliczu drużyny - np. w meczu z BM Slam Stalą czwórka koszykarzy zdobyła 90 ze 101 punktów całego zespołu.
Nie mamy aż takiego nastawienia ofensywnego, jak to bywało w poprzednich sezonach. Wtedy mieliśmy 5-6 koszykarzy, którzy chcieli zdobywać po 20 i więcej punktów. Teraz w naszym zespole jest więcej zadaniowców, ale oni też potrafią grać w ataku. Często to udowadniają. Co mi się podoba, to fakt, że nie odpuszczamy, walczymy do samego końca. Jesteśmy drużyną walczącą.
Filip Dylewicz odłożył na bok słodycze i colę, Piotr Szczotka smaży naleśniki, a co takiego robi Paweł Kikowski, że jest w takiej formie w tym sezonie? Ze średnią 16,6 zajmuje pan dziewiąte miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców w PLK. To najlepszy wynik wśród Polaków.
Ja... po prostu ciężko trenuję od dobrych kilkunastu lat. Nie mam żadnej specjalnej diety. Śmieję się, że bardzo lubię gluten. Niektórzy przechodzą na weganizm, a ja twardo zostaje przy mięsie. Staram się mocno trenować i myślę, że to właśnie z tego to się bierze. Z wiekiem zacząłem lepiej czytać grę, szybciej wyciągam wnioski.
Jak Pawła Kikowskiego zmienił trener Budzinauskas?
U trenera Budzinauskasa spoczywa na mnie dość duża odpowiedzialność za drużynę. Często rozmawiamy, jak mam reagować na różne sytuacje boiskowe, jak i te poza grą. Dobrze się dogadujemy, mamy bardzo dobre relacje.