Gramy dalej - relacja z meczu Stal Stalowa Wola - BIG STAR Tychy

W niedzielny wieczór Stal Stalowa Wola we własnej hali pokonała BIG STAR Tychy. Mecz był bardzo nerwowy i podobnie jak sobotnie spotkanie trzymał w niepewności do ostatnich sekund. Tym razem to Stal wyszła zwycięsko z tej rywalizacji.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Niedzielna potyczka pomiędzy Stalą Stalowa Wola a BIG STAR-em Tychy nie różniła się zbytnio od sobotniego pojedynku. Od początku ton gry nadawali Stalowcy, którzy ponownie wspierani byli żywiołowo dopingujących fanów ze Stalowej Woli. Stal z minuty na minutę odjeżdżała, a goście nie potrafili skutecznie trafić do kosza Stalówki. Po pierwszych dziesięciu minutach było 17:7 dla gospodarzy. Kolejna kwarta to nadal dobra gra zespołu z Podkarpacia. Przewaga zielono-czarnych rosła z każdą minutą. W pewnym momencie było już 26:9. Jednak tyszanie zniwelowali nieznacznie dystans Stalowców i do przerwy prowadziła Stal 31:19.

Wielu fanów miało nadzieję, że nie powtórzy się sytuacja z soboty, kiedy to Stalówka prowadziła piętnastoma punktami i dała się dojść rywalom, a następnie przegonić. Jednak gospodarze ponownie stanęli, tym razem w trzeciej kwarcie. BIG STAR odrobił znacznie straty i przed ostatnimi dziesięcioma minutami zawodnicy ze Stalowej Woli prowadzili tylko pięcioma oczkami. Na osiem minut przed końcem było już tylko 40:36. Na 60 sekund przed ostatnią syreną gospodarze nadal prowadzili czterema punktami, 48:44. Ostatecznie jednak Stal dobiła do pięćdziesiątki i pokonała zespół z Tych rewanżując się za porażkę z soboty. - Daliśmy się dogonić, ale liczy się wynik końcowy - stwierdzi po niedzielnym meczu center Stalówki, Tomasz Andrzejewski.

Zawody charakteryzował bardzo niski rezultat. Czasami zdarza się, że końcowy wynik w Stalowej Woli bywa rezultatem po dwóch kwartach. Efektem tak niskiej zdobyczy punktowej obu zespołów była fatalna skuteczność. W rzutach za dwa oczka Stal miała 32 proc. skuteczność, a BIG STAR 35 proc. W trójkach analogicznie 17 proc. i 16 proc. Dużo lepiej rzuty wolne wykonywali Stalowcy. 85 proc. gospodarzy przy 66 proc. gości jest znaczną różnicą. Warto dodać, że aż 23 oczka Stal uzyskała właśnie z rzutów osobistych. To prawie połowa wszystkich zdobytych punktów zielono-czarnych w tej potyczce. Tablice także opanowała Stalówka.

Na pewno efektem słabszej gry obu drużyn było zmęczenie. Sobotnie widowisko kosztowało koszykarzy obu zespołów mnóstwo zdrowia. - Byliśmy bardzo zmęczeni po sobotnim meczu - dodał Andrzejewski. Z kolei szkoleniowiec gości, Tomasz Służałek nie mógł powiedzieć tego o swoich graczach. - Nie obawiam się niedzielnych zawodów. Moim podopieczni są bardzo dobrze przygotowani fizycznie - mówił trener tyszan w sobotni wieczór. Co więc zadecydowało o niskiej zdobyczy punktowej klubu z Tych? Być może słabsza dyspozycja dnia, bowiem od tego zależy, który zespół wygra. Stal i BIG STAR prezentują podobny poziom umiejętności.

Decydujące spotkanie zostanie rozegrane w środę w Tychach. Drużyna, która wygra dołączy do Polonii 2011 Warszawa i w przyszłym sezonie zagra w PLK.

Stal Stalowa Wola - BIG STAR Tychy 50:44 (17:7, 14:12, 7:14, 12:11)

Stal Stalowa Wola: Szczepaniak 13 (1x3), Andrzejewski 12, Partyka 9 (1x3), Klima 7, Piechowicz 4, Wołoszyn 3 (1x3), Szpyrka 2, Lisewski 0.

BIG STAR Tychy: Pacocha 14 (2x3), Mielczarek 12, Radwan 6 (2x3), Kulig 4, Frankowski 4, Bzdyra 2, Markowicz 2, Zmarlak 0, Pustelnik 0.

Sędziowali: Wojciech Liszka, Krzysztof Tuński, Andrzej Karwowski.

Widzów: 1200.

Stan rywalizacji: 2:2.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×