[tag=22210]
GTK[/tag] rozkręca się na dobre. W środę beniaminek po raz pierwszy w Energa Basket Lidze wygrał drugi mecz z rzędu. - Cieszymy się, bo to kolejne historyczne zwycięstwo - mówi jasno Paweł Turkiewicz.
Szkoleniowiec gliwiczan może mieć powody do zadowolenia. Pojedynek z AZS-em Koszalin nie należał do łatwych, ale zakończył się po myśli gospodarzy. W pewnym momencie do złudzenia przypominał starcie z Miastem Szkła Krosno.
- Po pierwszej połowie mieliśmy takie trochę deja vu. Mieliśmy przewagę, a mogliśmy zdecydowanie więcej dać w ataku. Przyszła jednak dekoncentracja i oddaliśmy za dużo łatwych punktów - dodaje.
GTK prowadziło z AZS-em nawet 24:12, ale potem roztrwoniło przewagę i w trzeciej kwarcie straciło prowadzenie. Z Miastem Szkła było dokładnie tak samo. - Powiedziałem, że jeżeli tego nie poprawimy, to będzie ciężko. Zespół z Koszalina jest bardzo niewygodny. Każdy rzuca za trzy i trzeba być bardzo skoncentrowanym, żeby nie pozwolić się rywalom otworzyć tak, jak Dłoniakowi po przerwie - kontynuuje Turkiewicz.
W środę jednak różnica polegała na tym, że gliwiczanie zdołali w decydujących minutach "odbić piłeczkę". Największa w tym zasługa Lukasa Palyzy. Bohater meczu w samej czwartej kwarcie zdobył aż 19 punktów!
- Szacunek dla moich graczy. Podnieśli się, było dużo dobrej defensywy, wyłączyli graczy, którzy mieli trafiać na obwodzie. Po naszej stronie natomiast ważne rzuty trafili Lukas Palyza i Kacper Radwański - kończy trener GTK. - Wygrywa się defensywą. Było wiadomo, że w tym meczu skuteczność nie będzie taka, jak z Rosą. Z AZS-em każdy pomógł obroną.
Już w niedzielę na beniaminka czeka kolejny mecz. Tym razem do Gliwic zawita PGE Turów Zgorzelec.
ZOBACZ WIDEO: To dlatego Polacy wreszcie odnoszą sukcesy na mamutach. "Zaczęli latać fenomenanie!"