- Smakowaliśmy tej ekstraklasowej koszykówki, a teraz już wiemy jakie są realia. Przestawiliśmy się na takie właśnie granie - mówił niedawno Kacper Radwański, rzucający śląskiego beniaminka.
Początek rozgrywek dla GTK był trudny - wyższa liga, seria ośmiu meczów na wyjeździe. Z pierwszych 12 meczów gliwiczanie wygrali zaledwie dwa. Potem przyszedł triumf w Sopocie nad Treflem, a prawdziwa eksplozja przyszła w styczniu.
- Tworzymy jakąś tam historię dla klubu z Gliwic, bo udało się wygrać trzeci mecz z rzędu - komentował sytuację Paweł Turkiewicz, szkoleniowiec GTK. Jego zespół kilka dni temu wygrał już czwarty mecz w nowym roku.
W minioną niedzielę beniaminek ograł we własnej hali 82:78 znacznie wyżej notowany PGE Turów Zgorzelec. - To był trudny przeciwnik. Postawiliśmy mu trudne warunki, przede wszystkim w obronie. Zrobiliśmy też tylko 6 strat, a to super wynik. Mam nadzieję, że zawodnicy w każdym kolejnym meczu będą wiedzieli, że warto się bić - dodał.
I to właśnie wspomniana defensywa wydaje się być kluczowym tematem dla poprawy wyników śląskiego zespołu. W trzech ostatnich meczach gliwiczanie tracili średnio "tylko" 75 punktów. Tylko, bowiem często w tym sezonie było to 90 i więcej.
Atak funkcjonuje od początku na zadowalającym poziomie i Turkiewicz nie powinien mieć większych zastrzeżeń. Coraz lepiej europejską koszykówkę "czytają" Amerykanie, pewnym punktem drużyny jest Lukas Palyza, a i Polacy spisują się lepiej. W ostatnim spotkaniu odpalił Marek Piechowicz, a swoich kolegów bardzo dobrze szukał Robert Skibniewski. Wcześniej świetny występ zaliczył m.in. Marcin Salamonik.
Celem GTK pozostaje niezmiennie utrzymanie Energa Basket Ligi w Gliwicach. Patrząc na ostatnie wyniki, zawodnicy konsekwentnie idą po swoje. Dodatkowo na 12 meczów, które im pozostały, aż osiem rozegrają we własnej hali. Z taką postawą jak w styczniu bilans na zakończenie sezonu może być zatem naprawdę bardzo okazały.
ZOBACZ WIDEO: FC Barcelona odwróciła losy meczu, debiut Coutinho. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]