Choć oba zespoły w tabeli dzieli kilkanaście miejsc różnicy, na parkiecie zupełnie nie było tego widać. Przed spotkaniem rzecz jasna zdecydowanym faworytem byli podopieczni Andreja Urlepa, jednak tego dnia to gospodarze mogli cieszyć się z wygranej, do której poprowadził ich Damian Jeszke, który zanotował double-double w postaci 18 punktów i 10 zbiórek (6 w ataku).
To był fantastyczny mecz w wykonaniu graczy Dragana Nikolicia. Piorunujące było zwłaszcza otwarcie w ich wykonaniu. Po akcji 2+1 Modestasa Kumpysa prowadzili oni już 27:15, ale część strat Stelmet Enea BC zdołał odrobić jeszcze w pierwszej kwarcie. Mimo to faworyt nie potrafił przejąć inicjatywy i narzucić swojego stylu gry. Koszalinianie grali mądrze i rozważnie, utrzymując kilkupunktową przewagę.
W trzeciej kwarcie przyjezdni w końcu się ocknęli, zaczęli odrabiać straty i w 23 minucie spotkania na tablicy pojawił się remis - po 52. Wydawało się wówczas, że zielonogórzanie pójdą za ciosem, ale plan gospodarzy był zupełnie inny. Ponownie wypracowali sobie przewagę, ale znów została ona zniwelowana. Motywacja AZS-u tego dnia była jednak wielka. Miejscowi niepowodzeniami się nie przejmowali i przed ostatnią częścią prowadzili 72:66.
Zaliczkę ostatecznie udało im się utrzymać, choć nerwy w tym meczu były do końca. Ostatnie 5 minut pojedynku to bowiem festiwal przestrzelonych rzutów i głupich strat z obydwu stron. Grę nerwów lepiej wytrzymał AZS, choć bardzo pomogli mu w tym goście.
Na 31 sekund przed końcem, niemoc strzelecką zespołów przerwał Thomas Kelati i było 82:80. Po czasie dla Andreja Urlepa, stratę popełnił Nikola Malesević, ale nie okazała się ona brzemienną w skutkach. Do dogrywki próbował jeszcze doprowadzić Przemysław Zamojski, ale piłka po jego rzucie nie znalazła drogi do kosza i z sensacyjnej wygranej mogli się cieszyć gospodarze.
Dla Stelmetu była to szósta porażka w rozgrywkach ekstraklasy, ale już trzecia w nowym roku. Pewnym pocieszeniem może być fakt, że poległ także drugi w tabeli Energa Basket Ligi Polski Cukier, do którego strata wynosi 2 "oczka", ale ekipa z Zielonej Góry ma jedno spotkanie rozegrane mniej niż torunianie.
Z kolei dla AZS-u wygrana z mistrzem to wielka sprawa. - Mimo że w starciu ze Stelmetem nie jesteśmy faworytem, to jednak nie znaczy, że nie będziemy walczyć. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by zwyciężyć. To nasz obowiązek - mówił przed meczem szkoleniowiec Akademików. Jak widać on i jego gracze słowa dotrzymali.
Poniżej zespołowa akcja AZS-u, która jest najlepszym podsumowaniem ich występu przeciwko mistrzowi Polski.
AZS Koszalin - Stelmet Enea BC Zielona Góra 82:80 (29:20, 21:23, 22:23, 10:14)
AZS: Damian Jeszke 18 (10 zb.), Qyntel Woods 15, Modestas Kumpys 11, Nikola Maleśević 10, Aleksandar Marelja 10, Szymon Kiwilsza 6, Jakub Dłoniak 5, Kacper Młynarski 5, Diante Baldwin 2, Aleksander Leńczuk 0, Igor Wadowski 0.
Stelmet Enea BC: Przemysław Zamojski 16, Vladimir Dragičević 15, Adam Hrycaniuk 11, Thomas Kelati 11, Edo Murić 11, James Florence 4, Jarosław Mokros 4, Martynas Gecevičius 3, Nikola Marković 3, Łukasz Koszarek 2, Alex Hernandez 0, Filip Matczak 0.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Golden retriever, który uwielbia koszykówkę
Najpierw Europa
a później PLK
Ale poziom trzeba podnosić
Np w Czechach Nymburk był mistrzem razy z rzedu ... trzeba nam takiej ligi ????
Wszyscy wiecie ż Czytaj całość