Zespół Anwilu Włocławek mecz ze Stelmetem Eneą BC Zielona Góra zaczął znakomicie od trzech celnych rzutów z dystansu. Trafili Kamil Łączyński, Quinton Hosley i Michał Nowakowski, co zmusiło trenera Andreja Urlepa do wzięcia przerwy na żądanie. - Byliśmy dobrze przygotowani do meczu, weszliśmy z dobrą energią. Zawodnicy dali sygnał, że bardzo im zależy na zdobyciu pucharu - mówi Igor Milicić, trener Anwilu Włocławek.
Zielonogórzanie otrząsnęli się i zaczęli grać zdecydowanie lepiej. Sprawy w swoje ręce wziął Łukasz Koszarek, który świetnie dyrygował zespołem. Jego występ (22 punkty, 6 zbiórek, 5 asyst) został doceniony przez organizatorów - po meczu kapitan Stelmetu Enei BC odebrał statuetkę za MVP spotkania.
Do przerwy Anwil jeszcze utrzymywał się na prowadzeniu (39:38), ale od trzeciej kwarty mistrzowie Polski wzięli sprawy w swoje ręce. Trafiali wspomniany Koszarek, Martynas Gecevicius (21 punktów) i Thomas Kelati (16).
- Zabrakło nam skuteczności w rzutach z dystansu - przyznaje Milicić. Jego zespół trafił o pięć "trójek" mniej od rywali (Anwil 9/30, Stelmet 14/26).
- Na końcowy wynik wpływ miały nasze błędy, ale były też czynniki niezależne od nas. Zrobiliśmy kilka takich strat, które nie powinny się nam przydarzyć, zwłaszcza w szybkim ataku. Mogliśmy zdobyć łatwe punkty i podgonić nieco rywali. Nie udało się. Szkoda, ale nie mam nic do zarzucenia zawodnikom, którzy walczyli do samego końca. Myślę, że wszyscy powinni docenić taki wysiłek koszykarzy - dodaje trener włocławian.
W ekipie Anwilu na wyróżnienie zasłużyli Ivan Almeida (25 punktów, 7 zbiorek), Quinton Hosley (14) i Jarosław Zyskowski (12). Z gry byli za to wyłączeni podkoszowi - Josip Sobin i Paweł Leończyk, którzy łącznie uzyskali sześć oczek.
W niedzielnym finale Stelmet Enea BC zagra z Polskim Cukrem Toruń.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Pocałunki na lodzie, szalony Szwajcar i bajeczny gol