Bez niego nie byłoby tego sukcesu. Świetna praca Dominika Narojczyka

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Matuesz Bosiacki / Na zdjęciu: Dominik Narojczyk
Newspix / Matuesz Bosiacki / Na zdjęciu: Dominik Narojczyk
zdjęcie autora artykułu

O pracy Dominika Narojczyka, trenera przygotowania motorycznego, nie mówi się dużo, ale warto docenić jego wkład w wygraną Polskiego Cukru Toruń w Pucharze Polski. Świetnie przygotował zespół do trzydniowego turnieju w Warszawie.

Na konferencji prasowej po finałowym meczu ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra (88:80) trener Dejan Mihevc dziękował nie tylko zawodnikom, ale także członkom sztabu szkoleniowego. Mówił m.in. o Dominiku Narojczyku, trenerze od przygotowania motorycznego, który pełni także rolę fizjoterapeuty w zespole z Torunia.

Gdy Słoweniec wymienił jego nazwisko, to zawodnicy zaczęli klaskać. "Dominator" (tak jest nazywany w środowisku) podczas turnieju wykonał tytaniczną pracę. Każdego dnia pracował do późnych godzin wieczornych, by zadbać o odpowiednią regenerację zawodników. - Warto było - śmieje się Narojczyk.

Koszykarze byli świetnie przygotowani do trzydniowego turnieju w Warszawie. W każdym z trzech spotkań, mimo tylko ośmioosobowej rotacji (w finale zagrało siedmiu zawodników), kipiała od nich energia. - Każdy mecz był inny, ale w każdym dawaliśmy wszystko. Determinacja, walka i zaangażowanie były w każdym spotkaniu - tłumaczy Mihevc.

"Dominator" jest fachowcem przez duże "F". Od kilku lat pracuje w najlepszych polskich klubach (wcześniej Anwil) i reprezentacji Polski. Mike Taylor ma do niego wielkie zaufanie. Podobnie jest z zawodnikami, którzy pod jego wodzą robią spore postępy. Najlepszym przykładem jest Krzysztof Sulima. Środkowy Twardych Pierników od kilku lat pracuje z Narojczykiem. Koszykarz w tym czasie schudł 12-13 kilogramów i stał się bardzo solidnym graczem na poziomie PLK.

On tak opisuje współpracę z Narojczykiem: "Dzięki niemu moje wady stały się zaletami. Dzięki systematycznym treningom stałem się dynamiczniejszym i wytrzymalszym koszykarzem, który może rozegrać mecz na dużej intensywności. Tak jak Michael Jordan grając w Chicago Bulls miał Tima Grovera, z którym ciężko pracował w sezonie, tak ja w Twardych Piernikach mam Dominika Narojczyka."

Podobnie jest w przypadku Cheikha Mbodja, który w trakcie zeszłego sezonu dołączył do zespołu z Torunia. Nie był w najlepszej formie po operacji Achillesa, ale pod okiem Narojczyka wykonał ogromną pracę nad powrotem do formy fizycznej. W finale był ważną postacią Polskiego Cukru. - Dominik bardzo mi pomógł po przyjeździe do Polski. Nigdy nie narzekał, gdy chciałem przyjść szybciej czy zostać dłużej po treningu. Podoba mi się fakt, że dysponuje olbrzymią wiedzą i sporym zasobem ćwiczeń, praca z nim to przyjemność - podkreśla Senegalczyk.

Jego kunszt doceniają inni. Milija Bogicević, który kiedyś współpracował z nim w Anwilu, mówił tak: "To fachowiec, który przerasta rynek polski. On mógłby pracować w jakimkolwiek klubie w Europie i gdyby mnie ktoś, z jakiejkolwiek europejskiej drużyny, zapytał o fachowca w tym elemencie, zawsze bym go polecał".

Narojczyk pomaga zawodnikom nie tylko w kwestiach przygotowania fizycznego, ale także w zdrowotnych i żywieniowych. Nie boi się trudnych wyborów. Tak było przed finałem. To on podjął decyzję ws. występu Aarona Cela. Zawodnik bardzo chciał grać, nalegał, ale on pozostał nieugięty. Wiedział, że jest zbyt duże ryzyko pogłębienia urazu, który wyeliminowałby go z gry na dłuższy okres. Cel ma rozpocząć treningi w środę i być gotowy na dwa mecze reprezentacji (Kosowo i Węgry).

ZOBACZ WIDEO Gospodarze szybko "wyklepali" rywala - skrót meczu SSC Napoli - SPAL [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]

Źródło artykułu:
Czy Polski Cukier Toruń zagra w finale PLK?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)