W pierwszym dniu finałowego turnieju o Puchar Polski Szymon Szewczyk tak niefortunnie upadł na parkiet, że nabawił się kontuzji łokcia, który wykluczy go z gry na około trzy miesięce. Trener Milicić musiał dokonać korekt w rotacji zespołu przed spotkaniem ze Stelmetem Eneą BC Zielona Góra.
Więcej minut na "czwórce" dostał Jarosław Zyskowski, a na "piątkę" został przesunięty Paweł Leończyk, który wspomógł osamotnionego Josipa Sobina. Obaj mieli trudne zadanie, bo w Stelmecie aż roi się od bardzo dobrych zawodników pod koszem - Dragicević, Hrycaniuk, Marković czy Mokros.
O ile w obronie włocławianie pod koszem spisali się bardzo przyzwoicie (Hrycaniuk miał osiem punktów - najwięcej), to w ataku po prostu zabrakło sił. - To była ciężka przeprawa, bo to są klasowi koszykarze. Trzeba było włożyć sporo wysiłku, żeby ich zatrzymać. Myślę, że nie zrobili nam aż takiej krzywdy. Przegraliśmy, bo obwodowi Stelmetu trafiali jak szaleni z dystansu - mówi Leończyk.
- Dwa tygodnie temu wzmocniliśmy się Quintonem Hosleyem, ale teraz wypadł nam Szymon Szewczyk i niestety mamy nieco problemów z rotacją. Trener musi kombinować, żeby ukryć ten brak Szymona. Ja gram więcej na "piątce", Jarek Zyskowski na "czwórce" - dodaje podkoszowy Anwilu.
W tym momencie trener Milicić ma czterech doświadczonych Polaków w rotacji: Kamila Łączyńskiego (kapitan), Jarosława Zyskowskiego, Pawła Leończyka i Michała Nowakowskiego. Całkiem możliwe, że w najbliższym czasie będzie starał się o pozyskanie kolejnego gracza z polskim paszportem.
W zeszłym sezonie była bardzo podobna sytuacja. Wtedy klub z Włocławka zdecydował się zatrudnić Mateusza Bartosza.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: „Kocham Polskę i kocham moje córki”. Fan skoków vs dziennikarz WP