Wilt Chamberlain - wieczny rekordzista, nie tylko na boisku

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Icon SMI / Wilt Chamberlain w barwach LA Lakers (rok 1969)
Newspix / Icon SMI / Wilt Chamberlain w barwach LA Lakers (rok 1969)
zdjęcie autora artykułu

Utrzymywał, że spał z 20 tys. kobiet, chociaż nigdy się nie ożenił. Płeć piękną kochał tak samo mocno jak koszykówkę. Śmiało można powiedzieć, że był to jeden z najwybitniejszych zawodników w NBA. 2 marca minęło 56 lat od meczu, gdy rzucił 100 pkt.

W tym artykule dowiesz się o:

To był kosmiczny mecz, cała hala krzyczała "podawajcie piłkę do Wilta". Kiedy rzucił punkt nr 100 kibice wbiegli na parkiet, spotkanie przerwano. Czarnoskóry wieżowiec (miał aż 216 cm wzrostu, chociaż inni uważają, że nawet grubo ponad 220 cm) biegał z kartką, na której napisano tylko "100".

Do dzisiaj nikt nie jest w stanie się zbliżyć do osiągnięcia Wilta Chamberlaina, w barwach Philadelphia Warriors. 100 punktów w jednym meczu jest barierą, która wydaje się być nie do sforsowania przez żadnego zawodnika. Nawet tak świetni zawodnicy jak Michael Jordan czy Magic Johnson nie byli w stanie się nawet otrzeć o trzycyfrową liczbę. Najbliżej, co i tak jest mocnym naciągnięciem, był w 2006 roku Kobe Bryant, który rzucił 81 pkt, ale to przecież aż 19 mniej niż Chamberlain.

100

"Dippy", jak mówiono na niego, już po pierwszej kwarcie uzbierał na swoim koncie aż 22 "oczka" i przyznał po fakcie, że czuł, iż tamtego wieczora dokona czegoś spektakularnego: - W ogóle nie myślałem, że zdobędę wiele punktów, ale gdy trafiłem dziewiąty rzut wolny z rzędu, miałem nadzieję na pobicie rekordu na linii osobistych.

Emocje rosły z minuty na minutę, z rzutu na rzut. Na dziesięć minut przed końcową syreną Wilt miał w dorobku 75 punktów, czyli wciąż 25 mniej od trzycyfrowej zdobyczy. Coś jednak wisiało w powietrzu. - Jeśli w pobliżu ciebie jest ktoś, kto nas nie słucha, zawołaj go natychmiast do odbiornika. W ten sposób wszyscy staniemy się częścią historii - apelował sprawozdawca radiowy Bill Campbell. Nie mylił się. Koledzy z drużyny każdą piłkę zagrywali do Chamberlaina, ale rywale New York Knicks byli tak przestraszeni możliwą kompromitacją swojej defensywy, że za wszelką cenę starali się odcinać Chamberlaina od podań i maksymalnie wydłużali swoje akcje.

ZOBACZ WIDEO Vital Heynen rozdał czekoladki w kształcie medali. "Nie dostał jej tylko prezes Kasprzyk"

W końcu, 46 sekund przed końcem, rzucił punkt nr 100. Hala oszalała, kibice wbiegli na parkiet. Chamberlain biegał z kartką z notesu, na której napisano tylko "100". To zdjęcie przeszło do historii NBA. Chamberlain był w takiej ekstazie, że wszystkim opowiadał, że meczu już nie wznowiono. Ludzie często wierzyli w jego opowieści, a z uwagi na brak zapisu wideo nie mogli ich zweryfikować. - Wilt siedział w moim biurze w 1990 roku i włączyłem mu część zapisu relacji radiowej z tamtego spotkania - wspomina Todd Caso, producent NBA Entertainment. - Przesłuchaliśmy wspólnie tamte 46 sekund. Chamberlain nie mógł uwierzyć, że to prawda. "W ogóle tego nie pamiętam", powiedział tylko.

Dominator na boisku i... w łóżku

- Uprawiałem seks z średnio ponad jedną kobietą dziennie - chwalił się i sam powiedział, że spał z... 20 tys. kobiet. - Lubię po prostu dziewczyny. Ludzie zawsze interesowali się moim życiem seksualnym, tym ile kobiet wchodziło i wychodziło przez drzwi pokojów hotelowych, w których mieszkałem. Zaczynałem jako 15-latek - oznajmił Wilt Chamberlain.

Był doskonałym koszykarzem, najlepszym w swoim okresie. Bił wszelkie rekordy, ale i miał słabość do kobiet. Miał jednak kilka zasad. Jedna z nich mówiła, że nie umawia się z kobietami powyżej 25. roku życia. Jak każdy facet miał też swoje preferencje. W latach siedemdziesiątych preferował randki z dziewczynami o jasnym kolorze skóry, gdyż uważał je za o wiele bardziej wyzwolone seksualnie niż Murzynki. Koszykarz często lubił również odwiedzać Hawaje, gdzie spotykał się przede wszystkim z Azjatkami.

Kobiety fascynowały go, ale nigdy nie pozwalał im nocować w swoim domu. W ogóle z rzadko którą spotykał się więcej niż raz. Co więcej, pomimo swojego trybu życia nigdy nie został oskarżony o nagabywanie jakiejś kobiety, czy posiadanie nieślubnego dziecka. Nigdy również nie nadużywał alkoholu lub narkotyków oraz nie miał żadnych problemów z prawem.

Nigdy się też nie ożenił, chociaż zwierzał się z tego. Bał się jednak, że jego wybranka zdecydowała się na małżeństwo z nim nie ze względu na miłość, lecz luksusowe życie. Zmarł jako kawaler w wieku 63 lat 12 października 1999.

Źródło artykułu:
Komentarze (2)
avatar
Alberthinio
5.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chyba Ci sie mecze pomylily kolego. Kobe jak zdobywal 81pkt gral praktycznie cala 4ta kwarte. Zapraszam do odpalenia youtube :) 4ta kwarte siedzial w meczu w ktorym rzucil 61pkt :)  
avatar
mafRK
2.03.2018
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Chciałbym jednak coś dodać od siebie... oczywiście w swoich czasach dominował, aczkolwiek należy jednoznacznie stwierdzić, że w jego czasach poziom koszykówki był bardzo słaby w porównaniu do o Czytaj całość