NBA: Rockets wygrali 17. raz z rzędu! Horror i wielki mecz dla Raptors, popisy LeBrona

Getty Images / Tom Pennington / Na zdjęciu: James Harden
Getty Images / Tom Pennington / Na zdjęciu: James Harden

Houston Rockets nie do zatrzymania! Teksańczycy wygrali właśnie 17. mecz z rzędu i pobili dotychczasowy rekord Boston Celtics. Wielka bitwa w Detroit dla Toronto Raptors i DeMara DeRozana, który rzucił 42 punkty i popisał się niewiarygodnym wsadem.

Wielka koszykówka w wykonaniu Toronto Raptors. Drużyna z Kanady odrobiła 17 punktów straty z drugiej kwarty, pokonała po dogrywce Detroit Pistons 121:119 i jako pierwsza w NBA zapewniła sobie awans do fazy play off. Dla podopiecznych Dwane'a Caseya to 47. sukces w sezonie, a szósty z rzędu. Dinozaury prowadził DeMar DeRozan, a decydujący cios po jego asyście zadał Fred VanVleet.

Pojedynek pomiędzy Pistons a Raptors z pewnością nadawałby się na scenariusz filmu sensacyjnego, dostarczył on niezapomnianych wrażeń. Goście na 18 sekund przed planowanym zakończeniem meczu prowadzili 111:109, ale w następnym posiadaniu trafił Blake Griffin. Lider Tłoków był przy tym faulowany, wykorzystał rzut wolny i zrobiło się 112:111. Dinozaury błyskawicznie wyprowadziły piłkę, DeRozan z prędkością światła popędził od kosza do kosza i popisał się niesamowitym wsadem nad Anthonym Tolliverem, sędziowie ponadto odgwizdali też przewinienie obrońcy. Szybkie 114:112 dla Raptors!

Pistons mieli niespełna pięć sekund, a w kapitalny sposób pożytek zrobił z nich Blake Griffin, który skutecznym hakiem doprowadził do dogrywki. 28-latek ratował swój zespół też w doliczonych pięciu minutach, bo 38 sekund przed upływem tego czasu trafił wielki rzut zza łuku, po którym na tablicy wyników widniał remis 119:119.

Ostatnie słowo należało jednak do świetnie spisujących się w ostatnim czasie Raptors. DeMar DeRozan zebrał piłkę po niecelnej próbie Reggie'go Bullocka, znów napędził kontratak, lecz tym razem oddał piłkę do niepilnowanego partnera. W rogu boiska czekał już Fred VanVleet, ten z zimną krwią zadał rywalom decydujący cios i niewiele ponad sekundę przed końcem liderzy Wschodu prowadzili 121:119. Opiekun Pistons, Stan Van Gundy, poprosił o przerwie, lecz Blake chybił trudny rzut za trzy i sukces Raptors stał się faktem.

DeRozan zaaplikował przeciwnikom 42 punkty, Kyle Lowry miał 15 "oczek", siedem zbiórek, 15 asyst i cztery przechwyty. - Musimy być zahartowani i stawiać czoła przeciwnościom. Dzisiejszy wieczór był dla nas właśnie jednym z tych testów - mówi trener Dinozaurów, Dwane Casey. U Pistons 31 punktów na dobrej skuteczności wywalczył Blake Griffin, a dobre 10 "oczek" i 21 zbiórek dodał Andre Drummond.

Milwaukee Bucks próbowali stawiać opór liderom NBA, ale pomimo tego, iż Houston Rockets nie rozegrali swoich najlepszych zawodów, i tak wygrali. James Harden tym razem miał małe problemy ze skutecznością, ale na wysokości zadania stanęli za to Chris Paul i Eric Gordon. CP3 w końcówce meczu efektownie ograł Jasona Terry'ego, celnym rzutem spod kosza doprowadził do stanu 106:99 i przypieczętował 51. zwycięstwo Teksańczyków w tym sezonie.

Rockets przedłużyli także swoje pasmo sukcesów, do 17 wygranych z rzędu! Pobili więc wynik Celtics z tego sezonu, do których należała seria 16 triumfów. Chris Paul rzucił w całym meczu 16 punktów i miał 11 zbiórek, Gordon dodał z ławki 18 "oczek". Dla Bucks dobre 30 punktów uzbierał Giannis Antetokounmpo, lecz finalnie na niewiele się to zdało.

Warto dodać, iż Rockets nie przegrali od 26 stycznia i spotkania z New Orleans Pelicans. - Znaleźliśmy sposoby na wygrywanie. W każdym meczu nie będzie wyglądało to tak samo, ale my potrafimy odnaleźć rozwiązanie w każdej sytuacji - mówi Harden.

Jeśli o nich mowa, trwa także seria New Orleans Pelicans, która aktualnie zaprowadziła ich nawet na czwarte miejsce w Konferencji Zachodniej. To już 10. tryumf z rzędu! Luizjańczycy nie mieli problemów z pokonaniem Sacramento Kings i uczynili to w stosunku 114:101, ale problemy ma ich supergwiazdor, Anthony Davis.

Skrzydłowy w trzeciej kwarcie przy próbie zbiórki spadł na stopę Kosty Koufosa i w efekcie czego podkręcił kostkę. Davis opuścił parkiet i już na niego nie wrócił, w 23 minuty zdobył 17 punktów, pięć zbiórek i pięć bloków. Trafił 7 na 11 rzutów z gry, w tym 2 na 3 za trzy. Jego uraz nie powinien być poważny, aczkolwiek występ Davisa w następnym ligowym meczu przeciwko Washington Wizards Marcina Gortata stoi pod znakiem zapytania.

LeBron James znowu pokazał, dlaczego uważa się go za najlepszego zawodnika na świecie. Cleveland Cavaliers mieli problemy z pokonaniem ambitnych Denver Nuggets, w których szeregach szalał Nikola Jokić (36 punktów, 12/14 z gry, 10/11 za trzy, 13 zbiórek, sześć asyst), ale wtedy do akcji wkroczył trzykrotny mistrz NBA. Co to była za partia Jamesa!

Od stanu 104:102, LeBron zdobył następne dziewięć punktów dla winno-złotych. To wszystko w zaledwie minutę i 41 sekund. Trafiał niewiarygodne rzuty, a jego Cavaliers ostatecznie pokonali Nuggets 113:108. Sam zainteresowany zakończył mecz z 39 punktami, ośmioma zbiórkami i dziesięcioma asystami. 33-latek wykorzystał 15 na 25 oddanych rzutów, w tym 5 na 8 za trzy.

Wyniki:

Indiana Pacers - Utah Jazz 84:104 (20:32, 24:22, 25:25, 15:25)
(Turner 24, Bogdanovic 13, Oladipo 13, Joseph 12 - Gobert 23, Mitchell 20, Rubio 18)

Detroit Pistons - Toronto Raptors 119:121 po dogrywce (23:27, 36:18, 25:40, 30:29, 5:7)
(Griffin 31, Bullock 21, Smith 14, Ennis II 14 - DeRozan 42, Powell 17, Lowry 15)

Chicago Bulls - Memphis Grizzlies 119:110 (30:22, 34:29, 26:24, 29:35)
(Markkanen 22, Dunn 21, LaVine 21, Portis 15 - Brooks 29, Gasol 17, McLemore 17, Green 11, Simmons 11)

Milwaukee Bucks - Houston Rockets 99:110 (22:24, 24:34, 30:29, 23:23)
(Antetokounmpo 30, Middleton 18, Bledsoe 15, Brown 15 - Harden 26, Gordon 18, Paul 16)

Sacramento Kings - New Orleans Pelicans 101:114 (21:32, 23:30, 23:23, 34:29)
(Hield 20, Randolph 19, Mason III 16 - Mirotic 26, Holiday 23, Davis 17)

Denver Nuggets - Cleveland Cavaliers 108:113 (23:38, 35:32, 29:19, 21:24)
(Jokic 36, Harris 18, Plumlee 12, Millsap 12 - James 39, Hood 15, Nance Jr. 13)

Los Angeles Lakers - Orlando Magic 108:107 (23:32, 33:19, 25:28, 27:28)
(Lopez 25, Kuzma 20, Ball 16 - Gordon 28, Vucevic 24, Fournier 11)

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: zjawiskowa Michell Lewin. Aż chce się ćwiczyć

Źródło artykułu: