Andrej Urlep: Porażkę biorę na siebie. Popełniłem błąd

WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Andrej Urlep
WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Andrej Urlep

Stelmet Enea BC Zielona Góra w piątek niespodziewanie przegrał we własnej hali z Rosą Radom 88:91. - Porażkę biorę na siebie. Popełniłem błąd - stwierdza Andrej Urlep.

Słoweński szkoleniowiec Stelmetu Enei BC Zielona Góra zaskoczył jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, wstawiając do pierwszej piątki Alejandro Hernandeza. Ruch okazał się chybiony, bowiem Hiszpan, delikatnie mówiąc, szału nie zrobił.

- Po pierwsze chcę powiedzieć, że tę porażkę biorę na siebie. Do mnie należała decyzja kto zagra w pierwszej piątce. Okazało się, że zadecydowałem błędnie, ale to nie usprawiedliwia kilku zawodników, którzy spisali się tak, a nie inaczej. Myślę, że Rosa zagrała bardzo dobry mecz, rywale walczyli, trafiali ważne rzuty. Wróciliśmy do gry w końcówce, ale popełniliśmy dwa błędy, które nie powinny nam się przydarzyć. Przez to przegraliśmy - komentuje Andrej Urlep.

Czy mistrzowie Polski wygraliby, gdyby od początku na parkiecie był Łukasz Koszarek? Tego nie wie nikt. - Myślę, że mecz potoczyłby się inaczej. Może było też coś w głowach zawodników, bo skoro trener gra takimi, a nie innymi koszykarzami, to spotkanie będzie wygrane. Wierzyłem, że moi zawodnicy są wystarczająco dobrzy i pokonamy Rosę, ale to okazało się błędnym myśleniem. Kilku koszykarzy naprawdę zagrało źle - ocenia szkoleniowiec biało-zielonych, który dopiero w 26. minucie piątkowego meczu desygnował do gry Łukasza Koszarka.

Stelmetowi Enei BC mogło zabraknąć koncentracji. Przed mistrzami Polski jest bowiem niezwykle ważny mecz w ramach 1/8 finału Ligi Mistrzów z AS Monaco. - Nie ma wymówek. Słabe zespoły szukają wymówek. Zawodnicy muszą być skoncentrowani na meczu, którzy obecnie grają. Kilku zawodnikom w spotkaniu z Rosą tego zabrakło. Jak to zmienić? Chciałbym być czarodziejem, ale tak się nie da. To jest kwestia codziennej pracy. Innej drogi nie ma - ucina Urlep.

ZOBACZ WIDEO Messi królem rzutów wolnych. Barcelona zmierza po tytuł [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Jesteśmy pomiędzy meczami z AS Monaco, ale na pewno nic nie usprawiedliwia spotkania z Rosą. Mamy taki problem, że gdy czujemy, że możemy rzucić punkty, przestajemy grać w obronie. To jest jak igranie z ogniem. Człowiek czuje, że ma otwartą pozycję, a czasami po prostu rzut nie wpada do kosza. Brak defensywy jest niedopuszczalny i właśnie ten element zadecydował o porażce - mówi Łukasz Koszarek.

Zwycięstwo w Zielonej Górze z pewnością będzie dla Rosy Radom zastrzykiem dobrej energii w walce o play-off. Obecnie radomianie są na 11. miejscu w tabeli Energa Basket Ligi. - Gratulacje dla moich zawodników i sztabu trenerskiego. Koszykarze zagrali świetny mecz, walczyli i wierzyli w zwycięstwo. Wykorzystaliśmy fakt, że Stelmet zagrał bardzo dobre spotkanie kilka dni temu, ale to też jest sztuka, by wykorzystać szansę, gdy się ją otrzymuje - uważa Wojciech Kamiński, trener Rosy.

- Cieszy walka, bo graliśmy naprawdę dobrą obronę, gdzie w poprzednich meczach tego brakowało. Ponadto pokonaliśmy Stelmet różnicą ośmiu zbiórek, gdzie pod koszem zielonogórzanie mają naprawdę dobrych zawodników. Mam nadzieję, że na tym nie poprzestaniemy i będziemy grać jeszcze lepiej - dodaje Michał Sokołowski.

Autor na Twitterze:
Źródło artykułu: