Tytuł wrócił do Gdyni, czyli podsumowanie sezonu Ford Germaz Ekstraklasy

Trzyletnia dominacja Wisły Can Pack Kraków została przerwana. Mistrzostwo powróciło do Gdyni, gdzie zbudowano najlepszy team w tym sezonie. Głośne nazwiska przełożyły się na dominację na parkiecie i dzięki temu, dziesiąte Mistrzostwo Polski ekipy z Trójmiasta stało się faktem. Czego zabrakło ekipie spod Wawela do obrony tytułu? Zabrakło dość dużo, bo w grę włączyła się jeszcze drużyna KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski, która kolejny sezon z rzędu notuje progres swoich wyników...

W tym artykule dowiesz się o:

Mistrzostwo wróciło do Gdyni

14 finałów Mistrzostw Polski z rzędu. 10 tytuł mistrzowski w historii klubu. Przerwana hegemonia Wisły Can Pack Kraków. Wszystkie cele i założenia przedsezonowe zostały spełnione w tym sezonie Ford Germaz Ekstraklasy przez ekipę Lotosu PKO BP Gdynia. W drużynie z Trójmiasta przed sezonem wymieniono praktycznie wszystko i to zaowocowało. Przyjście jednej z najlepszych europejskich środkowych Ivany Matović, zatrzymanie Alany Beard, no i być może najważniejsze – przylot Tamiki Catchings. Takiej zawodniczki jeszcze nigdy na polskich parkietach nie było i pewnie nigdy więcej nie będzie. Bo oprócz Lauren Jackson, Diany Taurasi i Tiny Thompson nie ma na świecie lepszej. A raczej trudno przypuszczać, że któraś z nich zawita do polskiego klubu. Catchings przyjechała do Gdyni, a głównym celem było odzyskanie złotych medali w polskiej lidze. Z wszystkiego wywiązała się znakomicie. Pokazała wszystkie swoje walory. Ambicję, wszechstronność, zaangażowanie, wolę walki. Lotos PKO BP wygrał rundę zasadniczą. Przez fazę play off przeszedł jak burza. Złote medale w pełni zasłużenie trafiły do najlepszej drużyny koszykarek w Polsce w sezonie 2008/2009. W Gdyni już nikt nie pamięta sensacyjnej porażki we własnej hali z Finepharmem AZS KK Jelenia Góra. Teraz wszyscy są dumni, bo sezon zakończył się z zaszczytnym mianem Mistrza Polski w koszykówce kobiet.

Progres gorzowski nadal trwa

Kolejny krok do przodu zrobiły akademiczki z Gorzowa Wielkopolskiego. Podopieczne Dariusza Maciejewskiego od momentu pojawienia się w ekstraklasie co roku poprawiały swój wynik. Nie inaczej było w tym sezonie, który rozpoczęły od mocnego uderzenia. Już w pierwszych dwóch kolejkach akademiczki odprawiły Lotos PKO BP Gdynię i Wisłę Can Pack Kraków, co niezwykle wszystkich związanych z drużyną KSSSE AZS PWSZ pobudziło. Wszyscy wiedzieli bowiem, że żeby poprawić ubiegłoroczny wynik, trzeba wejść do finału FGE i wyrzucić z niego kogoś z pary eksportowej, czyli Kraków - Gdynia. Zadanie było o tyle łatwiejsze, że potentaci natrafili na siebie w półfinale. To zatem otworzyło furtkę dla akademiczek, które z niej skorzystały. W finale gorzowianki dzielnie walczyły, jednak Lotos PKO BP stosunkowo łatwo ugrał finał w stosunku 4:1. Po brązie zatem przyszło srebro.. a co przyjdzie po srebrze? W Gorzowie Wielkopolskim widać mądrą politykę transferową. Zakontraktowano sprawdzone zawodniczki zagraniczne na polskich parkietach, czyli Annę Breitreiner i Lindsay Taylor. Zakontraktowano jedno z objawień sezonu - Katarinę Zohnovą. Gdy do tego doszła gwiazda w postaci Nkoliki Anosike i doświadczona Edyta Koryzna, dobry wynik był tylko kwestią czasu. Widać zatem, że pieniądze są dobrze inwestowane, a to wszystko przekłada się na rewelacyjny wynik sportowy. W ekipie KSSSE AZS PWSZ dzieje się z pewnością dobrze i patrząc na ten gorzowski progres, pozostał już tylko jeden cel - Mistrzostwo Polski.

Dlaczego Wisła Can Pack nie obroniła mistrzostwa?

Wydaje się, że w ekipie z Krakowa nie było po prostu w tym roku liderki. Nie było kogoś z taką charyzmą, jaką miała Anna DeForge, która w poprzednim sezonie może nie grała bardzo dobrze, może niekiedy nie grała nawet dobrze, ale w decydujących momentach potrafiła wziąć piłkę pod pachę i zdobyć kluczowe punkty, a pamiętnej trójce w finale już nawet nie wspominając. Działacze z Krakowa zrobili dość dziwny krok, wymieniając dwie swoje najlepsze zawodniczki z poprzedniego sezonu Candice Dupree i Karę Brown-Braxton, na liderki wicemistrza, czyli Dominique Canty i Chamique Holdsclaw. Co prawda Dupree wróciła w trakcie sezonu w miejsce Holdsclaw, jednak Canty była już tylko cieniem samej siebie sprzed sezonu czy dwóch. Dodatkowo pod Wawel trafiła słaba Slobodanka Maksimovic, miejsce której w Gdyni zajęła o niebo lepsza Ivana Matovic. W Krakowie chyba już co poniektóre zawodniczki się wypaliły, a jedyna, która pozostawiła po sobie dobre wrażenie to Marta Fernandez. Pod Wawelem czas na wielkie zmiany, począwszy od ławki trenerskiej, przez zawodniczki zagraniczne po Polki. Bo, z całym szacunkiem, Karolina Zając, Paulina Gajdosz, Aneta Kotnis czy Dorota Gburczyk to nie zawodniczki do walki o tytuły, a o zapchanie ławki na wypełnienie przepisu o dwóch Polkach na parkiecie i młodzieżowcu w kadrze.

Coraz więcej WNBA w Polsce

Coraz więcej zawodniczek z WNBA pojawia się na parkietach Ford Germaz Ekstraklasy. Ba! Coraz więcej z nich to prawdziwe gwiazdy i liderki zespołów za oceanem, a nie tylko sporadycznie pokazującymi się w tamtejszych rozgrywkach. Dla FGE jest to też o tyle dobre, że zawodniczki te nie występują już tylko w zespołach z Gdyni i Krakowa. Jia Perkins, Kasha Terry , Naketia Swanier i LaTangela Atkinson były w Rybniku. Co prawda tylko do połowy sezonu, ale były. Ashley Shields zagościła w PKM Dudzie Super Pol Leszno, Plenette Pierson obserwowali fani drużyny CCC Polkowice, a do KSSSE AZS PWSZ w styczniu trafiła Nkolika Anosike. W sumie można było w tym sezonie zobaczyć na parkietach Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet aż 13 Amerykanek z WNBA oraz Martę Fernandez, była i obecną zawodniczkę Los Angeles Sparks. Takie transfery z pewnością podnoszą poziom rozgrywek w Polsce, a dla kibiców z pewnością jest to duża gratka, oglądać na własne oczy najlepsze koszykarki na świecie. Co prawda niektóre zespoły nie wytrzymały tego finansowo, ale fakt nawet kilka meczy Swanier czy Perkins w Rybniku pokazało, że warto stawiać na te najlepsze, które oprócz dobrego show, potrafiły bawić się w koszykówkę na najwyższym światowym poziomie.

Beniaminek bez szans

Jeszcze przed sezonem z Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet wycofał się jeden z beniaminków, czyli Korona Kraków. Włodarze Korony nie zdołali stworzyć budżetu gwarantującego stabilność finansową klubu i ostatecznie krakowski zespół występował na parkietach pierwszoligowych. Drugi z beniaminków, PTK Aflofarm Vicard Pabianice podjął trud gry w FGE, jednak w końcowym rozrachunku poległ w tej batalii. Pabianiczanki przez większość sezonu były tylko tłem dla pozostałych zespołów. Dopiero po przerwie świąteczno-noworocznej do Pabianic przybyły Rashidat Sadiq i Danielle Page. Te nieco podniosły poziom gry podopiecznych Sławomira Depty, jednak na niewiele się to zdało i po rocznym pobycie w elicie, drużyna z Pabianic pożegnała się z rozgrywkami. Kolejna, w ciągu 3 sezonów, degradacja pabianickiego zespołu może oznaczać, że w mieście tym może koszykówki na najwyższym poziomie zabraknąć na długo.. o ile w ogóle koszykówka pabianicka przetrwa.

Koniec Sylwii Wlaźlak

Sezon 2008/2009 był ostatnim w wykonaniu Sylwii Wlaźlak. Doświadczona rozgrywająca ŁKS Siemens AGD Łódź w końcówce sezonu doznała poważnej kontuzji zerwania Ścięgna Achillesa, co przełożyło się na zakończenie przez Wlaźlak swojej bogatej kariery. Doświadczona podopieczne Mirosława Trześniewskiego, pomimo swojego wieku, niejednokrotnie była najlepszą zawodniczką swojego zespołu. Tym samym kolejna zawodniczka, ze złotej drużyny Mistrzyń Europy z 1999 roku, zawiesiła buty na kołku. W polskiej lidze występuje już tylko Agnieszka Jaroszewicz, która uporała się z kontuzją i powróciła do występów w rybnickim UTEX ROW. Inną zawodniczką, która z końcem tegorocznych rozgrywek zawiesiła buty na kołku, jest Edyta Koryzna. Zawodniczka już dużo wcześniej zapowiedziała koniec swojej przygody z basketem, która zakończyła się dla niej srebrnym medalem Mistrzostw Polski wraz z drużyną KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski.

W kolejnych częściach podsumowania, przedstawimy dorobek poszczególnych zespołów oraz najlepsze zawodniczki na parkietach Ford Germaz Ekstraklasy w sezonie 2008/2009.

Źródło artykułu: