Kibice z Warszawy i Radomia jeszcze przed bezpośrednią konfrontacją zastanawiali się, w czym tkwi rzeczywista siła stołecznego teamu. Większość z nich twierdzi, że jedynym motorem napędowym są gracze Polonii 2011, którzy wzmacniają ekipę drugoligowca. Okazało się jednak, że to młodzi gracze, dopiero pukający do drzwi seniorskiego basketu czekali na możliwość zaprezentowania swoich umiejętności. I swoją szansę na pewno wykorzystali.
- Mówi się, że Tempcold stanowi rezerwy Polonii 2011. Ja natomiast podchodzę do tego w ten sposób, że każdy z zawodników, który otrzymuje szansę gry, powinien wnosić od siebie maksimum wysiłku oraz umiejętności. Tak właśnie jest w naszym przypadku - przekonuje Piotr Pamuła. - Jak widać, przynosi to coraz lepsze efekty - dodaje.
Zawodnik, który zanotował pięć trójek w meczu z Rosasportem potwierdza naszą tezę o tym, że w obecnym składzie ekipa z Warszawy stanowi zespół ze znacznie wyższej półki niż druga liga. - W końcu to o nas mówi sie jako o przyszłości polskiego basketu. Póki co, przy pomocy starszych kolegó wygrywamy. Mam nadzieję, że odniesiemy zwycięstwo w drugim meczu finałowym w Radomiu, a następnie będziemy skutecznie rywalizować na parkietach wyższych lig - zakończył Pamuła.