Rzeczą wiadomą stało się to stosunkowo wcześnie, bowiem do końca rozgrywek regularnych pozostały do rozegrania jeszcze aż 102 mecze! Wynik ten zostanie zatem mocno podkręcony. W chwili obecnej wynosi on 23 749 celnych rzutów trzypunktowych, co jest poprawieniem poprzedniego osiągnięcia o jedną trafioną trójkę.
Bardzo duży wpływ na to może mieć fakt, że zawodnicy są dużo bardziej wypoczęci, bowiem sezon rozpoczął się wcześniej i zakończy później. Mniej było serii grania spotkań po 3-4 dni z rzędu. Ponadto w ostatnich latach mocno widoczny jest trend większej liczby prób oddawanych zza łuku, a co za tym idzie, także celnych rzutów. Prym w tym wiodą dwie czołowe ekipy Zachodu - Houston Rockets i Golden State Warriors.
Doskonale odzwierciedlają to zresztą statystyki. Pierwszy z liczbą 250 trójek jest lider Rakiet James Harden. W pierwszej dziesiątce znajduje się także jego klubowy kolega Eric Gordon (212), który zajmuje wysoką 5. lokatę. Ex aequo z nim jest Stephen Curry z GSW, zaś Klay Thompson (206) plasuje się na 9. pozycji. Tendencja zwyżkowa utrzymuje się zatem regularnie od kilku sezonów i wygląda na to, że prędko się to nie zmieni.
- Myślę, że jest to trend na pewien czas, ale w którymś momencie musi osiągnąć swój szczyt - stwierdził gracz Cleveland Cevaliers Kevin Love, który znany jest ze swojej pewnej ręki do rzutów oddawanych z dystansu (37 procent w karierze, 40 w trwającym sezonie). - Obecnie za trzy rzucają zawodnicy z każdej pozycji na parkiecie, co dla wielu jest tajną bronią. Sprawia to, że gra jest interesująca, tworzy się więcej przestrzeni. Chce się na to patrzeć - dodał.
Pierwszą drużyną, która osiągnęła pułap tysiąca trafionych trójek, byli dwa lata temu Warriors, zaś obecnie Rockets są na dobrej drodze dobicia do liczby aż 1300! Jednym może się to podobać, innym nieco mniej, ale jest wielce prawdopodobne, że w tym sezonie złamana zostanie magiczna bariera 25 000. W każdym z pozostałych do rozegrania spotkań, drogę do kosza musiałoby znajdować nieco ponad 12 rzutów dystansowych. Patrząc na obecnie panujące zamiłowanie do tego elementu gry, wydaje się, że jest to bardzo realne.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk haruje w USA. Cel to rekord świata