Przemysław Frasunkiewicz: Dla Matczaka będzie to bardzo cenne doświadczenie

Newspix / Artur Podlewski / Na zdjęciu: trener Frasunkiewicz i Filip Matczak w barwach Asseco
Newspix / Artur Podlewski / Na zdjęciu: trener Frasunkiewicz i Filip Matczak w barwach Asseco

- Rozmawiałem z Filipem Matczakiem w trakcie sezonu. Po przyjacielsku radziłem mu, żeby nie podejmował pochopnych decyzji - mówi Przemysław Frasunkiewicz. Jego Asseco Gdynia jest rewelacją rozgrywek. Zespół złożony z samych Polaków walczy o play-off.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Asseco Gdynia ogrywa najlepszych w lidze - Anwil, Stelmet, MKS, a przegrywa z teoretycznie słabszymi: GTK czy Polpharmą. Czy zespół nie radzi sobie w meczach, w których stawiany jest w roli faworyta?[/b]

Przemysław Frasunkiewicz, trener Asseco Gdynia: Nie przesadzałbym ze stawianiem nas w roli faworyta w danym meczu, bo doskonale pamiętam to, co o nas pisano przed sezonem. Było takie przeświadczenie, że w tym składzie nie mamy na nic szans. Myślę, że takie opinie bardzo zmotywowały chłopaków do jeszcze cięższej pracy na treningach.

Przegrać w Starogardzie Gdańskim to nie wstyd. Polpharma prezentuje się bardzo dobrze w tym sezonie. To solidny zespół, który napsuł sporo krwi mocniejszym w PLK. Ostatnio mieli swoje problemy, ale wydaje się, że to podziałało mobilizująco na zawodników. Marcin Flieger rozegrał najlepszy mecz w karierze, ale nie można też zapominać o środkowych, którzy mocno dali się nam we znaki.

Staraliśmy się grać szybko, co czynimy przez cały sezon, a taka gra jest obdarzona lekkim ryzykiem. Czasami odbija się to negatywnie, ale ogólnie jesteśmy na duży plus.

Macie jeden z najmniejszych budżetów w lidze, w składzie są sami Polacy, a już teraz macie 15 zwycięstw na swoim koncie. To chyba powód do sporego zadowolenia?

Oczywiście, zwłaszcza, że przed sezonem słyszałem takie głosy, że zamiana Romana Szymańskiego i Filipa Matczaka na Dariusza Wykę i Jakuba Garbacza odbije się z niekorzyścią dla zespołu. Szanuję tych dwóch pierwszych zawodników, ale nasi nowi gracze świetnie wpasowali się do systemu. Mamy 15 zwycięstw, co jest dużym progresem w porównaniu do poprzedniego sezonu.

ZOBACZ WIDEO Pewna wygrana Banvitu, 12 punktów Damiana Kuliga

Komentatorzy zachwycają się nad Asseco i mówią: "to jeden z najlepszych zespołów do oglądania w lidze".

Postawiliśmy na zawodników, którzy szczyt kariery mają dopiero przed sobą. Wiem, że w Polsce nie lubi się tego określenia, że ktoś jest młody, ale takie są fakty. Spójrzmy na to, że koszykarze wychodzący po uczelni w USA mają po 22-23 lat i tam nikt nie boi się nazywać ich "młodymi". U nas jest z tym problem, więc nazwijmy, że są rozwojowi i najlepsze lata mają przed sobą. Nasze założenie przedsezonowe były jasne: szybka i agresywna gra.

Asseco to najszybciej grająca drużyna w PLK?

Tak. Na początku sezonu byliśmy w połowie stawki, ale teraz jesteśmy na pierwszym miejscu wśród drużyn grających w PLK, bo liderem w klasyfikacji są Czarni Słupsk, ale ich już w lidze nie ma. Dla naszego zespołu nie ma innej drogi. Tempo to jednak nie wszystko. Do tego musi być jakość. Nie można grać "na wariata". W tym sezonie znacząco ograniczyliśmy straty. Z MKS-em mieliśmy 7 strat przy 20 asystach. To świetny wskaźnik, tak chcielibyśmy grać.

Jesteście jedną z nielicznych drużyn w PLK, która nie zakontraktowała nowego zawodnika w trakcie rozgrywek. Choć dochodzą głosy, że prowadziliście zaawansowane rozmowy z kilkoma koszykarzami. Tak było?

Chcieliśmy dołożyć do zespołu jednego zawodnika, bo mieliśmy sporo kontuzji. Zależało nam na tym, żeby rozszerzyć rotację, ale niestety z różnych względów nie udało nam się przeprowadzić tego transferu. Jedni gracze odmówili, nie byli zainteresowani, drudzy z kolei podjęli złe decyzje, ale to jest moje prywatne zdanie.

Czy Filip Matczak był w kręgu zainteresowań Asseco Gdynia?

Bardzo go cenię i chciałbym go mieć w swojej drużynie, ale Filip ma ważny kontrakt z klubem, jest Polakiem w rotacji Stelmetu Enei BC. Poza tym przyjacielskich rozmowach radziłem mu, żeby nie podejmował pochopnych decyzji.

Tak po ludzku nie jest panu szkoda, że on w Stelmecie się zakopał i nie jest w stanie pokazać pełni swoich możliwości?

Trzeba zdać sobie sprawę, że nie jest łatwo grać w drużynie, w której jest pełno bardzo dobrych koszykarzy. Dla niego to będzie bardzo dobre doświadczenie. Jest takie stwierdzenie: "jeśli dany zawodnik bardzo czegoś chce i tego nie zrobi, to zawsze z tyłu głowy będzie mu gdzieś leżało". Filip bardzo chciał wrócić do Zielonej Góry. Wrócił, sprawdził i zobaczył, jak to wszystko wygląda. Ma teraz 25 lat, więc co najmniej 10 lat gry ma przed sobą.

Macie rozpisane warianty z drużynami walczącymi o fazę play-off? Ile potrzeba zwycięstw, żeby się załapać do pierwszej "ósemki"?

Takie małe tabelki tworzymy już od pięciu kolejek. 18 zwycięstw na pewno pozwoli drużynie awansować do fazy play-off, przy 17 wygranych zaczyna się zabawa, bo wydaje się, że może dojść do takiej sytuacji, że kilka drużyn będzie miało bilans 17:15.

Zobacz inne teksty autora

Komentarze (0)